dziennik pokładowy, 12 grudzień. i'm back, pamiętniczku. obiad był na stole. słucham właśnie najlepszych utworów muzycznych jakie widział ten świat (piosenki świąteczne, ale głosem kamila fercho). widziałem natalkę w autobusie dzisiaj więc oczywiście zapodałem najbardziej polski uśmiech, jakie mogło zobaczyć światło dzienne (nieświadomie, miało być miło, ale się chyba zrozumieliśmy) (ważne). ale do rzeczy, drogi pamiętniczku. przywracam powoli swoją frekwencję z wf do normy i wszystko idzie jak po maśle. i nie muszę grać w siatkówkę. dziękuje. chciałbym mieć syna, żeby został on moim najlepszym przyjacielem do zabawy z figurkami spidermana. przez te parę dni czuję się jak el matador, kiedy po opuszczeniu psychiatryka zaczął mówić o hojnej obfitości z życia. jebany cwel. nie wiem co ci jeszcze powiedzieć, drogi pamiętniczku, mam pamięć złotej rybki. żyj zdrów i do jutra, pamiętniczku