powiedzcie mi jak to jest, że z matematyki mam same mega oceany, a jak robię jakieś zadania z arkuszy to nic nie umiem zrobić. Dzisiaj po korepetycjach załamałam się totalnie. Wiem, że stać mnie na mega dużo, a przez stres i nerwy idzie mi chujowo. Dzisiaj już nie dałam rady i płacze co chwile bo ja już mam tego wszystkiego dość. Polski i angielski na luzie, ale matematykę to z całą klasą przeżywamy. Na dodatek nauczycielka robi z nami powtórzenia, żeby po prostu zrobić. I tak dalej nic nie umiemy.