Witam. Link i prolog do rp z huncwotów na discordzie: https://discord.gg/bQtJqQRq
KATHARSIS.
❝Maj runął w gruzach wraz z rozbudową imperium poczętego od samych korzeni, a ów czyn miał poprowadzić wyłącznie do nieodwracalnie sumujących się liczb poległych. Pozwolono sobie na emanującą brzydotą potęgę, która z każdym krokiem przekształcała się w skupienie i determinację. Jakże cudownie było oglądać tę zbiorową agonię, zwłaszcza gdy śmierciożerską świtę ogarniało coś w rodzaju współczucia, poprzedzonego swoistym strachem. Szkoda, że do jutra już o nich zapomną. Te bezimienne figury winne były zginąć w wersach historii, bo właśnie w taki sposób umierali wielcy przegrani; mieli umknąć nawet w ludzkiej pamięci.❞
Hogwart w czasie wiosny siedemdziesiątego siódmego, wskutek wciąż toczącej się batalii na czarodziejskiej arenie Wielkiej Brytanii, traci swą renomę pod postacią najlepiej strzeżonej szkoły magii w zachodniej Europie.
Minął kwartał, minęły pierwsze zgony. Ostatnie dni lata dobiegają końca. Nadchodzi wrzesień, a wraz z nim powrót do — jak może się wydawać — akademickiej normalności. Gęsta atmosfera rozwiewa to złudne wrażenie, prawdopodobnie będące jedynie nieudaną próbą oszukania samych siebie, a z pierwszymi dniami uczniowie dostrzegają następujące różnice. W tym roku niektórzy nie pojawiają się wcale; jedni spotkali się z rodzicielską nadopiekuńczością, inni po prostu padli trupem. Za sprawą wszechogarniającego terroru, za murami szkoły tworzą się najróżniejsze grupy oporu, a co za tym idzie, liczne konflikty pomiędzy nimi. Młodzi ludzie ujawnią, do jak radykalnych działań są zdolni pod wpływem afektu. To początek tragedii; dążymy do katharsis.