Zapraszamy do nas. Fragment na zachętę.
– Wybierz trzy – polecił. – Jutro trafią na parapet, do domu twojej matki. I lepiej, żeby nie zwiędły – uprzedził, ale poczynił to z uśmiechem. Nawet pogroził mi przy tym palcem.
– Bo? – zainteresowałam się, podczas gdy on skracał dystans między nami.
I nagle Bruce brodą prawie dotykał mojego czoła.
– Bo dostaniesz wtedy w dupę – ostrzegł i sama nie wiem czy zadrżałam pod wpływem wypowiadanych przez niego słów, czy tej znacznej bliskości. A on, jak gdyby nigdy nic, kładł dłoń na moje biodro. Drugą zaczesywał moje krótkie włosy za ucho.
– Za głupie badyle? – nie dowierzałam, ale moja wypowiedź była niewyraźna. Brzmiałam tak, jakby słowa grzęzły mi w gardle i opuszczały je ze znacznym trudem.
– Za brak powagi – sprostował, kładąc dłoń na moim karku. Musnął czoło. I pocałunek ten był długim. Nazbyt długim, jakby to Bruce nie chciał nas rozstawać... rozłączać.
– Jestem poważna – zaoponowałam, kumulując całą siłę, by móc pewnie wypowiedzieć te dwa słowa. – Nie mam czasu na wiechcie – uargumentowałam.
– Znajdziesz czas – zadecydował za mnie.
– Pracuję! I mam dziecko – przypomniałam. Krzyknęłam. Odsunęłam się od niego.
– Przestań się nieustannie nim wymawiać – odparł, jawnie z tej wymówki drwiąc.
– To nie jest wymówka – postawiłam się. – Mówię całkiem poważnie.
– Nasze kobiety też mają dzieci – mruknął pod nosem.
– Tylko nie pracują – odbiłam piłeczkę.
– Ty od dzisiaj także nie – rzucił tym ot tak, jakby to była informacja zupełnie bez znaczenia.
– Słucham? – zdziwiłam się. Miałam pretensje. I myślę, że miałam do nich pełne prawo.
– Twój ton świadczy o tym, że dobrze usłyszałaś i wszystko zrozumiałaś – stwierdził, ponownie siadając na łóżku. Spokojnie zaczął rozpinać koszulę.
– Słuch faktycznie mnie nie zawiódł, ale rozum poszedł na spacer.
– Jesteś moją narzeczoną – przypomniał. Wstał i zawiesił koszulę na oparcie krzesła. – Nie możesz pracować w nocnym klubie – wyjaśnił.
https://www.wattpad.com/story/209259481-novus-ordo