Napisałam na egzaminie opowiadanie o tym, jak lis sobie przyleciał na gawizdę małego księcia w koszu przyczepionym do balona, mieli tam sobie piknik, Róża piła koktajle z nawozów, Książę trzy dni tort robił, bawili się w berka, ale Róża i baranek nie mogli, bo się nie ruszali, a później, jak lis zaczął odlatywać, to zaczęli rzucać do siebie wiadomości w butelkach...