Zdecydowałam się cofnąć publikację "Roztańczonych w ryzyku"...
Dlaczego?
Pomysł uważam za całkiem niezły, plan na dalszą część i zakończenie też miałam. Jednak co do prowadzenia fabuły już można mieć obiekcje. Trudno mi wymyślać powszednie dni, ponieważ z tańcem nie mam nic wspólnego. Książka o harcerzach to jednak wynik wielu lat spędzonych właśnie w tym środowisku.
Nie chciałam, żeby tak mizerne (bo jak nazwać urwaną po niespełna 20 rozdziałach książkę) opowiadanie leżało na moim profilu i dawało nadzieję tym, którzy widzieli w niej jakiś potencjał.
Liczę na to, że nikt się na mnie nie obrazi za taki krok, jednak na razie czuję, że numerem 1 powinna być seria "Szary mundur, szare oczy" i nic poza tym...
W perspektywie czasu myślę nad tym, aby odwzorować "Szary mundur, szare oczy", tyle że bez motywu harcerskiego. Dzięki temu książka mogłaby trafić też do tych, którzy z harcerstwem kojarzą jedynie jedzenie szyszek i nie chcą zaglądać do harcerskiego świata (a szkoda), lecz mają ochotę na przeczytanie czegoś zajmującego się głównie przyjaźnią. Ale do tego jeszcze daleko...
No, poniekąd się wytłumaczyłam... Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam i ci, którzy "Roztańczonych w ryzyku" czytali, przeniosą się z uśmiechem do Alicji i Janka.
Tymczasem życzę miłych wakacji, słonecznego lata i cóż... czekajcie na rozdziały... :)