Hrabia teatralnie rozłożył ręce i spojrzał w niebo, a dopiero potem ponownie skupił swój wzrok na mym narzeczonym.
– I co teraz? Może jeszcze ją po główce pogłaszcz i zapewnij, że dobrze robi.
– To nie twoja...
– Pewnie, nie moja, ale gdyby była moja, to by się nie szlajała w środku nocy bez ubrania! – wydarł się. – W ogóle, by się nie szlajała – dodał już nieco ciszej, ale nadal niezwykle surowo.
– Nie mów tak o niej!
– Uratował jej życie! – wtrącił Timoteo i stanął między swoim szefem a Matteem, zapewne przewidując, że jeszcze chwila, a tych dwóch skoczy sobie do gardeł z zamiarem wybicia przeciwnikowi wszystkich zębów.
– I dziękuję ci za to – przemówiłam, nieśmiało zerkając na Artura. Zupełnie nie poznawałam swojego głosu. Był dziwnie obcy, drżący.
Hrabia uraczył mnie spojrzeniem i jakby od niechcenia odparł:
– Nie musisz. Zrobiłem co chciałem.
Zapanowała cisza, podczas trwania której zmienił się wyraz jego twarzy, z takiego od niechcenia, na taki pełen zacięcia, surowości. Ja ciągle siedziałam na ziemi, a on stał, nawet się przybliżył, choć nadal dzieliła nas względnie bezpieczna odległość.
– Jednak wiedz, że gdybyś była moja, to miałabyś obowiązek dziękować za każdy bat, który bym ci wymierzył po takim występku. I uwierz na słowo, że byłoby ich sporo.
https://www.wattpad.com/story/194807409-na-kartkach-pami%C4%99tnika