To się stać musiało.
A mianowicie, znowu straciłam chęci do wszystkiego. Na nic też nie mam pomysłów.
Cokolwiek zacznę, nie kończę tego, jak mam jakiś pomysł, to jest on nudny i monotonny.
Nie za bardzo mam komu się zwierzyć, bo większości to nie obchodzi, albo wychodzi na na to że się wyżywam i jestem ta zła, a jak już się komuś zwierzę i mi lepiej, to zaraz po zakończeniu rozmowy zaczynam płakać.
Tak więc, na jakiś czas znikam. Dzięki za uwagę, trzymajcie się!