Cała Polska przeżywa śmierć 8-letniego Kamila z Częstowchowy, którego życia w bestialski sposób został pozbawiony przez ojczyma. Wszyscy widzieli, że dzieje mu się krzywda i nikt z tym nic nie zrobił. Ani matka, ani pozostali członkowie rodziny, ani sąsiedzi, ani szkoła, ani nawet sąd, która pomimo interwencji nadal pozwalili, by ten bezbronny, mały człowiek nadal mieszkał z tymi potworami. Ale nie o tym chcę napisać. Muszę to z siebie wyrzucić. Jest pewien aspekt tej sprawy, która boli równie mocno, a może jeszcze bardziej niż to. Gdzie są te wszystkie organizacje pro-life, Kościół, który ciężko krzyczy o ochronę życia? Dlaczego takich wielkich manifestacji, jak te krzyczące o zakazie aborcji, nie ma przed murami więzienia, gdzie siedzą takie potwory katujące swoje dzieci? Dlaczego nie protesują pod ich domami? Dlaczego tego nie robią przed budynkami sądu, gdzie odbywają się rozprawy przeciwko nim? Albo przed instutucjami, które dopuściły się zaniedbań, na skutek czego te dzieci nie żyją? Walczą ciężko o życie nienarodzone, a już narodzone to chronić już nie należy? Zwłaszcza przed zapijaczonymi, zaćpanymi, kompletnie nieodpowiedzialnymi, czy wręcz psychopatycznymi rodzicami? Zostawiam te słowa do namysłu. Pozdrawiam i życzę spokojnego dnia.