[11 rozdział — zapowiedź]
[...] — Wiem, że jest środek nocy, ale nie budziłaby Cię gdyby nie było to ważne, ale ty jak zwykle...
— Ci.. — zakryłem jej usta swoją dłonią na co ugryzła mnie, oburzony spojrzałem na nią wymownie i szybko potarłem miejsce w którym odcisnęła swoje zęby. — To nie było konieczne, nie zachowuj sie jak zwierze.
— Ja zachowuje się jak zwierze? — obserwowałem jak zirytowana dziewczyna uderza swoją drobną pięścią w stół. — Wiedziałam, że to był zły pomysł aby Cię budzić... co ja sobie myślałam, przecież Ty niczego nie traktujesz poważnie... zniknięcia Ashtona też. — filiżanka z kawą, która jeszcze chwile temu stała tuż na przeciwko niej, aktualnie znajdowała się roztrzaskana na jasnej podłodze kuchennej.
Imię Irwina podziałał na mnie niczym płachta na byka. Poderwałam się gwałtownie ciągnąć za sobą Ir. Przycisnąłem ją do ściany, unieruchamiając jej drobne dłonie w swoje dużej. Moja klatka unosiła się szybko tuż przy jej, a przyspieszony oddech owiewał jej odsłoniętą szyje. Miała szeroko otwarte oczy w których co jakiś czas mogłem dostrzec przebłyski strachu, przygryzła dolną wargę, Czułem, że się trzęsie, a jej reakcja była oczywista — bała się mnie. [...]
— do zobaczenia może jeszcze dziś, może dodatkowo z maratonem rozdziału.
larrysq.