@Julwior zainspirowała mnie, żebym napisała o mojej wycieczce. Były 3 propozycje i głosowaliśmy w klasie, dokąd chcemy (a potem niestety nasi starzy na zebraniu). Wszystkie opcje były w UE, ale poza PL.
Stanęło na tym, że jednak Paryż. Z Disneylandem, ksoztami żarcia i noclegów wyszło ... grubo. Okazało się nagle, że 1/5 klasy na to absolutnie nie stać - i 3 tygodnie dyskusji jak ping-pong czy reszta się do nich dorzuca czy mogą nie jechać czy jak. Od tamtej pory wszyscy w klasie wiedzą, kto ma jaką sytuację w domu - i o ile raczej wszyscy są tolerancyjni co do wyglądu, orientacji, zainteresowań... to co do bycia biednym to już zupełnie nie (jak się okazało). W Paryżu też to wyszło pięknie - jedni wydawali na mieście po 250-300 euro dziennie, niektórzy poszli na shopping (bo trzeba być stylish po powrocie z centrum światowej mody, hahaha - beka, bo przecież to nie kreacje z wybiegów, a tshirty), ale najlepsza opcja była podczas jednego obiadu, gdy okazało się, że dostaliśmy ...koninę! najpierw smakowało, a potem po uświadomieniu - już jednak znacznie mniej.
W Disneylandzie wcale mnie nie zatkało, za głośno, za dużo ludzi, za kolorowo, niektóre atrakcje cool, ale chyba starzeję się, bo to mnie aż tak nie jara jakby zapewne jarało jeszcze 3-4 lata temu.
Tak więc klasa spolaryzowala się, że nie zapałaliśmy miłością do Francji, a na pewno snobów Francuzów, którzy nie uczą się innych języków, bo ich jest naj- ich kultura jest naj- itd.
A sam Paryż... cóż... pocztówkowe atrakcje, wieża są ok, ale cała reszta to wielki syf, przy którym Warszawa to czyste nowoczesne eleganckie miasto, na pewno bez tylu bezdomnych i grup ciemnoskórych bezrobotnych, którzy natarczywie zaczepiają w komunikacji miejskiej, na przystankach czy ulicach. Byliśmy dużą grupą, w małej nie czułabym się bezpiecznie.
A jak Wasze wycieczki?