Ale że kolejny morwin?
Hej :)
Przychodzę do Was z kolejną opowieścią morwinową, która jest nieco krótszym od poprzedniego one shotem. Tym razem na serio one shot, choć ten też jest niczego sobie pod względem długości, bo ma ok. 10 tys. słów ;)
Historia jest inspirowana piosenką Sanah i Artura Rojka "tęsknię sobie". Zaczęłam ją pisać zaraz jak wyszła dwa miesiące temu, ale niestety po drodze gdzieś zgubiłam do niej zapał. Większość była skończona, ale jakoś tak naszło mnie, że trochę bez sensu jest pisać po raz kolejny to samo. Więc niestety projekt porzuciłam, jak i dalsze pisanie czegokolwiek. Ale ostatnio jakoś natchnęło mnie, by odkurzyć ją i dokończyć, w końcu zostało tylko poprawienie kilku zdań i dopisanie zakończenia. Trochę do tego popchnęła mnie lekka posucha na wattpadzie, a także miłe słowa od @vronsco <3
Chciałam też dodać, bo wiem, że dużo osób lubi moje historie, że raczej już spod moich palców nic więcej nie wyjdzie. Napisałam "raczej", bo być może kiedyś coś mnie natchnie i pewnego dnia stwierdzę "a chuj, jebnę kolejnego morwina gdzie się znów zakochują i ruchają", ale na obecną chwilę nie czuję już tego (w sensie pisania, nie morwina). Także jak Sanah śpiewa w innej piosence "ostatnia umiera nadzieja", także ja sama się nie przekreślam ;)
Historię wypuszczę koło 18:30, mam nadzieje, że mimo lekkiej monotonii w moich książkach (którą być może tylko ja odczuwam) to Wam się spodoba :)