Już dłużej nie dam rady. Prawda jest taka, że od roku choruję na depresję i mimo że nie należę do szczególnie ciężkich przypadków to moje życie jest ostatnio nie do zniesienia. Nie miałam zamiaru się przyznawać, ani nikomu tłumaczyć (chociaż pewnie zauważyliście coraz dłuższe przerwy w pisaniu), ale powoli wszystko wali mi się na głowę. Nie oczekuje od was niczego. Ani współczucia, ani nawet wyrozumiałości. Po prostu gdy usłyszałam od taty, że jestem wesołą dziewczyną, miałam ochotę się rozpłakać. To prawda do cholery, ale tylko na zewnątrz.
Bardzo was przepraszam