Czy tylko ja jestem jakaś dziwna, bo w ogóle nie podejmuje żadnej inicjatywy?
W sensie... chodzi mi o to, że ktoś musi mnie o coś zapytać, bo inaczej za nic się nie odezwę. Tak samo jest np. ze spotkaniem się, czy ogólnie czymkolwiek. I co gorsze mam tak, odkąd pamiętam. To zawsze ktoś musiał zrobić ten pierwszy krok, bo ja mam w naszą relację tak jakby wyjebane, a przynajmniej zdaniem większości osób.
Weź ktoś mi pomóż...