pisanie czegokolwiek o czymkolwiek w 15 minut dzień piąty i guess
„Pełno chodzących kamer. Krążą wściekle wokół mnie, czarne kreatury o wygłodniałych obiektywach. Rejestrują każdy mój ruch, każdy najmniejszy oddech, nic nie umyka ich uwadze, choć poruszają się dość niewprawnie, góra-dół-góra-dół-góra-dół. Ulice od dawna zakończyły swoją pracę, lecz ja wciąż je widzę. Krążą wściekle wokół mnie, czarne kreatury o wygłodniałych obiektywach, i nie dają mi spokoju.
Nie wiem, gdzie idę, nie muszę wiedzieć, bo one są wszędzie. Plączę się po zakamarkach opustoszałego miasta, wychodzę na rynek, znikam w odmętach zniszczonych osiedli. Przeglądam się w szybie starego komisu, zmęczone oczy człowieka udręczonego napotykają Ich odbicie. Odwracam się przerażony i nie patrzę już na boki.
Latarnia barwi brudny chodnik pomarańczami, lecz sama otoczona jest białym, świetlistym kręgiem. W tym świetlistym kręgu stoję ja, główny i jedyny aktor, i czekam na aplauz widowni za sztukę, której nigdy nie zagrałem. Sztukę, którą gram cały czas. Zapraszam na przedstawienie, choć widzę, że wprosiliście się sami.”