W Hogwarcie każdy znał dziewczynę w różowym berecie.
Selva Corvina Aconite - pozornie urocza, wiecznie uśmiechnięta, jak sen zapisany atramentem.
Ale pod kolorowymi rajstopami kryła się trucizna.
W jej oczach - socjopatia.
W jej sercu - furia.
Kochała sztukę.
Kochała władanie ludźmi.
Nieplanowane zderzenie na korytarzu.
Obojętny wzrok Dracona Malfoya.
A potem - spojrzenia, których nikt nie miał widzieć.
On był zimny, nieprzystępny.
Ona była maską, która nigdy nie drgnęła.
Oboje mieli więcej tajemnic, niż powinni.
I oboje powoli stali się dla siebie lustrami.
Tymczasem w Zakazanym Lesie szeptała legenda o istocie z mgły.
I imię, które nie dawało jej spokoju - Lunaria.
Księżycowa dusza.
Przeszłość, która oddychała w snach.
Zapraszam na moje opowiadanie.
https://www.wattpad.com/story/399235329-draco-malfoy-dziewczyna-napisana-krwią-atramentu