nonomnismoriar____

agonia 

nonomnismoriar____

uciekajac przed swiatem ukrylismy sie w miejscu niesamowicie zielonym. czas sie zatrzymal. promienie zachodzacego slonca przedarly sie przez zageszczone korony drzew i padaly idealnie na pajaka dumnego z swojego  dziela — ty lezac na moich kolanach pytasz sie o czym mysle. ,,o tym co widze” czyli o dwoch najpiekniejszych kadrach jakie widzialem o chwili ktora przezywam i ktora chce zapamietac i odtwarzac w glowie kazdy jej szczegol z jak najwieksza dokladnoscia dopoki nie zaczne wysilac pamieci by  je przywolac. owady wokol nas chronily. ja chronilem ciebie. ,,strasznie poetyckie” dopowiadam. ty mnie sluchasz. w ciszy odpoczywamy milczymy zapomnajac o swiecie (swiat zapomnial o nas). ,,tylko przy tobie czuje sie tak spokojnie” przytulasz sie do mego ramienia przez co te slowa wypowiadasz stlumione a ja je rozumiem. rozumiem rozumiem. dialog grozi zrozumieniem a my poslugujac sie jezykiem ktorym tylko my rozumielismy narazalismy sie na wspolne zrozumienie. czymze zasluzylem na osobe ktora mnie rozumie?