Ach, trauma. Moje najwierniejsze towarzysze od lat. Czasami mam wrażenie, że ona i ja to jak stare małżeństwo – z jednej strony nuda, z drugiej nieoczekiwane momenty szaleństwa. Kiedy myślę o mojej traumie, przypominam sobie te cudowne chwile: obudzenie się w środku nocy z uczuciem, że całe moje życie to jeden wielki błąd, a potem wstaję i… no tak, ten błąd nadal żyje. Trauma nauczyła mnie, że każdy dzień to doskonała okazja, by się zastanowić, jak bardzo wszystko mogło pójść nie tak. I wiecie co? Właśnie to sprawia, że życie jest tak fascynujące. Znowu się cieszę, że wciąż oddycham.