Powiedzcie mi, co jest nie tak z ludźmi? Idziesz do szkoły, zaprzyjaźniasz się i bez przerwy słyszysz że przecież jesteście przyjaciółkami, ale gdy się martwisz, przejmujesz i radzisz, gdy ta "przyjaciółka" robi coś, czego będzie żałowała, to słyszysz, że przecież to nie twoje życie i masz się nie wpierdalać, a od osób trzecich słyszysz, że ona mówi, że próbowałaś ją ustawiać i się nią rządzić... Jak jej umarła bliska osoba to próbowałam jej pomóc, byłam przy niej, wspierałam ją, a co gdy mój dziadek umarł? Nie usłyszałam nawet słowa, nie miałam z kim porozmawiać o tym, co czuje... A najlepsze jest to że jej mama pracowała w szpitalu, w którym on umarł :))))))) to ze mną jest coś nie tak, że próbuje dbać o bliskie mi osoby? A nie widzę wzajemności
Jeśli tak naprawdę wygląda przyjaźń to ja podziękuję....
(Przepraszam, mam doła)