Ogłoszenie z gatunku atencyjnych, ale tylko trochę i jako skutek uboczny, po prostu muszę trochę wylać swoją duszę, jako że zniknąłem tak bez zapowiedzi. Zacznijmy od tego, że zabrałem większość obserwacji. Informuję teraz tutaj każdego, kto jej nie ma ode mnie i czuje się oszukany (choć nigdy z nikim nie umawiałem się na obs za obs), ale sam też działałem przez jakiś czas w ramach tej niepisanej zasady. Zdecydowałem się na ten ruch z powodu przebodźcowania i masy powiadomień od osób, których de facto nie znałem i ich twórczości nie śledziłem, a działo się to w chwili, gdy usunąłem swoje dzieło z dość ładnymi statystykami, bo 12k wyświetleń i tak, może to nie jest dużo, ale miałem też drugie tyle komentarzy, co zdarza się rzadziej, nawet w dziełach po 100k wyświetleń tylu nie ma. U mnie wzięło się to stąd, że pod każdym komentarzem zaczynała się debata oxfordzka, a sam też odpowiadałem prawie na każdy. Setki draftów, poprawek, po kilka okładek od @idylliczna , lata pisania. Niby nie poszło na marne, ale te liczby były taką jakby moją chlubą. Nie żałuję, że to zrobiłem, bo sam potrzebowałem dojść do tego, czym ma być Oda w swojej esencji.
Zrobiłem sobie przerwę na weryfikację priorytetów, bo moje kontakty na wattpadzie z innymi ludźmi zaczynały przypominać bardziej transakcję niż relację. Nie chodzi o to, że mam coś teraz problem CzC, ale końcowo większość osób nie wywiązywała się z czytania mnie, choć ja potrafiłem być u tej osoby z czytaniem dwa razy dalej. Nie mówię o wszystkich, dziękuję każdej osobie, która została ze mną do końca lub po prostu czytała, bo chciała, ale ta transakcyjność rzuciła mi się na łeb, trochę bez sensu zacząłem irytować się na ludzi lub czytać książki, które w ogóle mnie nie interesowały, a te naprawdę obiecujące kurzyły się coraz bardziej i bardziej na półeczce. Także nie wiem, co się stanie za miesiąc, może znów dopadnie mnie border i znowu wszystko usunę, na chwilę obecną powoli sobie wracam, pisząc jak chcę i czytając, kogo chcę.