ostatnio nie mam weny. przez wszystko co dzieje sie wokół mnie, mam mętlik w głowie. jestem między młotem, a kowadłem. kobieta, którą kocham znika, a ja nie posiadam mocy takiej, aby ją łapać. nie daje już nic rozmowa. cholernie się tego boję. kiedy ktoś staje się waszym światem to wszystko się zmienia. dzięki niej jakoś gnam do przodu. próbuję łapać życie. czuję się tak cholernie pusto przez świadomość, że w każdym momencie ona może odejść. zostawić mnie bez słowa, trzymając moje serce i wszystko co jej oddałam. tak kurewsko ją kocham i kurwa haha. chcę z nią przyszłości. chcę dzieci, nasze upadki i sukcesy. chcę nazwać ją moją żoną i kochać ją tak mocno. nie potrafię opisać tego jak czuję się dzięki niej, co robi ze mną miłość. nie potrafię opisać w żaden sposób tego, jak idealna dla mnie jest. mam złamane serce i nie potrafię napisać ani jednego zdania. bo wszyscy co tworzę jest o niej, a ona znika.