Miałam tak i ogóle to najlepiej powiedzieć prosto z mostu, ale z doświadczenia wiem, że to trudne… ja się bałam. Więc zrobiłam wszystko, żeby go do siebie zniechęcić. Jestem katoliczką, on był zagorzałym ateistą. Oprócz zwykłego medalika zaczęłam jeszcze ubierać różaniec na rękę (w sumie fajna rzecz, dalej mi zostało) i mówić o religi. Odpuścił sobie :D (jakby co to jestem przyjazną katoliczką- wierzcie w co chcecie, kochajcie kogo chcecie, nie obchodzi mnie kolor skóry ani pochodzenie- po prostu traktujmy się wszyscy z szacunkiem)