W gruncie rzeczy nie czytam komiksów o superbohaterach, zdarzył mi się chyba tylko o Iron Manie (którego dzięki temu tylko bardziej znielubiłam), jednak filmy Marvela oglądam i przyznaję, że lubię, a bez komiksów tych filmów by nie było.
Nie byłoby też tych wszystkich wzorów dla całej masy dzieciaków. Szlachetnych, bezinteresownych i walecznych bohaterów, z których każdy miał inne podejście do życia, wyglądał inaczej i dzięki temu każdy miał się z kim utożsamić.
Komiks bez nich również nie byłby medium tak popularnym i pewnie ograniczałby się do kilku klatek. A jednak potencjał tego środku wyrazu do przekazania pewnych wartości i prawideł został świetnie wykorzystany.
Pewnie bez wszystkich marvelowskich herosów nie powstałyby też i moje ulubione komiksy z bardziej niezależnego nurtu. A bez nich ja nie zainteresowałabym się tą gałęzią sztuki rysunkowej.
A tego wszystkiego nie byłoby bez Stana Lee, który ożywił unowersum Marvela.
Niech spoczywa w pokoju