!UWAGA, ŻALĘ SIĘ TU. JEŚLI NIE LUBISZ, NIE CZYTAJ!
Ogólnie to ostatnio zdałam sobie sprawę, że w każdej relacji jestem tą osobą, która pisze pierwsza. Z jednej strony pokazuję, że myślę o moich przyjaciołach, ale z drugiej strony myślę, że ci ludzie piszą ze mną na siłę, żeby nie było mi przykro...
Mam obecnie trudną sytuację w życiu i potrzebuję rozmów z najbliższymi przyjaciółmi i gdy akurat potrzebuję z kimś pogadać, ta osoba nie może/nie chce/ma mnie w dupie.
A gdy ja nie chcę z nikim rozmawiać? Wszyscy się wtedy zlatują do mnie i chcą ze mną pisać. To jest chore.
Miałam się wczoraj spotkać z przyjaciółką, bo przyjechała do dzielnicy Warszawy, w której mieszkam. Była na bazarku, który jest dosłownie 10 minut piechotą ode mnie (mogłam podejść i byśmy się spotkały), a ona nic mi nie powiedziała. Gdy wieczorem potem ze sobą "pisałyśmy" (w sensie ona pisała zdawkowo tak jakby miała mnie totalnie dość) i napisała, że spotkała się z inną koleżanką. Jakby, nie widziałam swojej przyjaciółki prawie 2 lata, a gdy była okazja, byśmy się spotkały, to się zmarnowała i przyjaciółka spotkała się z kimś innym.
Bardzo źle się z tym wtedy czułam, bo myślałam, że w takim razie ja jestem gorsza i że moja przyjaciółka wcale jednak nie chce mnie widzieć.
Jeśli przeczytałeś/aś to do końca, to dziękuję za wysłuchanie