Jezusie, ja przepraszam, że tak tutaj się nic nie dzieje. Przepraszam, że nie daję znaku życia, ale przez wakacje, szkołę tyle się u mnie pozmieniało, że po prostu nie tyle, co nie miałam czasu, a po prostu nie chciałam nic na siłę pisać, bo wiem, że to po prostu nie wygląda wtedy dobrze. Ja o Was nie zapomniałam i jestem, dokładnie teraz, w momencie, w którym piszę epilog. POSTARAM SIĘ SPIĄĆ DUPSKO I GO DZISIAJ SKOŃCZYĆ, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie, bo nie dość, że ze mnie leniwa, to jeszcze smutna buła,,, w każdym razie - żyję i pracuję, jakąś wenę mam, więc trzymajcie kciuki.