Wiem, że w ostatnim czasie dużo obiecywałam, a największą obietnicą miała być ta, w której deklarowałam, że wrócę. Cóż, ostatnio zdałam sobie sprawę, że zbyt szybko postawiłam na powrót, jak absurdalnie to brzmi.
Przepraszam. To chyba najrozsądniejsze co mogę w tej sytuacji powiedzieć. Udostępniałam nową opowieść, kiedy w moim życiu na chwilkę zagościło słońce. W tym momencie znowu znajduję się w rozsypce i chcąc nie chcąc, muszę przerwać robić to co uwielbiałam i chyba nadal uwielbiam. Pisać.
Niektórzy pewnie pomyślą, że jestem żałosna znowu to robiąc. Rezygnując. Cóż, ale taka jest prawda i ci, którzy tak myślą mają całkowitą rację. Będę taka na każdym kroku, dopóki odpowiednio nie stanę na nogi i nie dam sobie pomóc. Dopóki nie przestanę zawracać sobie głowy błahymi sprawami i nie nauczę się przestać brać wszystkiego do siebie. Dlatego musicie mnie zrozumieć. I moją decyzję również.
Nie rezygnuję z pisania całkowicie, być może, jeśli przyjdzie natchnienie, nawet za chwilę coś naskrobię. Ale tym razem dla siebie. Jeśli jest jedno, czego nauczyłam się w ciągu całej terapii to to, że pisanie łagodzi ból. Ale musi być to wyrzucenie z siebie myśli na temat swojej osoby i swoich problemów.
Nie mówię do widzenia. Być może w przyszłości się jeszcze tutaj spotkamy, a może i nawet na regałach księgarnianych półek.
Proszę pamiętajcie, że za wszystko wam z całego serca dziękuje i mocno was kocham.
Jo x