Wogule miałam sen że jestem w szpitalu i podchodze do takiej klatki z dużym żółtkiem i dochodzi taka jedna i podnosi klatke i ją tak przechyla i żółtko się prawie rozwala I to jest tak że główny budynek piętro nie wiem które są tam muszelki na podłodze łóżka dla dzieci z parawanem takie dwukolorowe łóżka były białe z krwisto czerwonym parawanem i są też te inkubatory Jest zbudowany jak moja szkoła i każdy chce być przy kaloryferze bo taka tradycja więc tam siedzi moja siostra i jej koleżanki i szukam z taką julką miejsca na siedzenie i doczołgałyśmy się do pierwszego kaloryfera i nic z nim nie było nikt tam nie siedział ale ominełyśmy i idziemy do drugiegi tam julka zostaje więc ja ide do tych kołysek spotykam tą koleżanke od żółtka przy drugim inkubatorze ona go podnosi wywraca odstawia i urywa mi się kawałek snu i się znowu zaczyna w ciemnym korytarzu takim bladożółtym i tam są te numerki wybieram sobie jeden i mnie tepa i było strasznie na drugim piętrze i wtedy się okazało że piętro z inkubatorami jest ostatnie i się znowu tepam do korytarza z numerkami i wybieram 5 i zamieniam się w kurczaka i próbuje przejść pomiędzy muszelkami ale tylko je przewracam i rozwalam i jest znowu przerwa znowu jestem człowiekiem ide do pani jakiejś co wcześniej jej nie było i się pytam jak przejść to ona nieudolnie mi pomaga i w końcu jej się udało i wtedy się budze miałam też kiedyś sen że jest rodzinna impreza i ja wychodze z psem na spacer i apotykam niebiesko czarnego robaka i podnosze i jem i się okazało że jest trujący i to miało jakiś związek z pomidorami ale nie pamiętam jaki miałam też sen że jakiś piwniczak dziwnie charczał i go żona prze to jiechciała więc wziął syna i wyjechał ale potem wrócił i przyszedł teraz porwać córke i córka od niego uciekała a matka córke mu podkładała pod nosi kiedyś dzieciaki chodowały bakłażany córka gdy uciekała musiała odpychać rodzeństwo od siebie bliżej tego ojca i jej siostra wzieła gigantycznego ślimaka i biegała za nią