scyllatoksyna

          	
          	hej, Goferki.
          	
          	miałam ratować to konto, prawda? prawda. i wierzcie mi lub nie, ale się starałam. próbowałam zebrać to, co dawało mi radość, by potem stworzyć z tego słowa, a ze słów coś, co przekaże tę radość dalej. nie wyszło.
          	
          	przychodzę tu po niemal piętnastu miesiącach, by się pożegnać, by podziękować i życzyć Wam wszystkiego dobrego.
          	
          	dlaczego nie walczę dalej? nie czuję, by miało to sens. do niektórych rzeczy trzeba dojrzeć, a z innych — wyrosnąć. 
          	
          	dojrzałam i wyrosłam. podjęłam decyzję — to koniec. to ostatni raz, kiedy się tu widzimy. 
          	
          	prace zostają. znika jedynie ta Tosi, poprosiła mnie o to. niech to będzie nasz znak, ślad, że kiedyś ktoś tu był i włożył w to czas (ja na napisanie, Wy na przeczytanie) i inne szerokopojęte „wartości”. 
          	
          	dziękuję za gwiazdki, za komentarze, za każdą minutę spędzoną na czytaniu, za wpisy na tablicy, za obserwacje, za to, że mi towarzyszyliście. poznałam tu mnóstwo ludzi, których zapamiętam na długo, może na zawsze, a którym pozostanę wdzięczna, bo pokazali mi kawałek obcego dotychczas świata. (tu chciałabym wyróżnić @nixtel, który mentalnie trzyma mnie za rękę w trakcie pisania tego, możecie być mu wdzięczni, bo uświadomił mi, że to nieładnie odejść bez pożegnania).
          	
          	a więc, ostatni już raz,
          	
          	trzymajcie się, papa 
          	
          	Liwia
          	
          	

scyllatoksyna

          
          hej, Goferki.
          
          miałam ratować to konto, prawda? prawda. i wierzcie mi lub nie, ale się starałam. próbowałam zebrać to, co dawało mi radość, by potem stworzyć z tego słowa, a ze słów coś, co przekaże tę radość dalej. nie wyszło.
          
          przychodzę tu po niemal piętnastu miesiącach, by się pożegnać, by podziękować i życzyć Wam wszystkiego dobrego.
          
          dlaczego nie walczę dalej? nie czuję, by miało to sens. do niektórych rzeczy trzeba dojrzeć, a z innych — wyrosnąć. 
          
          dojrzałam i wyrosłam. podjęłam decyzję — to koniec. to ostatni raz, kiedy się tu widzimy. 
          
          prace zostają. znika jedynie ta Tosi, poprosiła mnie o to. niech to będzie nasz znak, ślad, że kiedyś ktoś tu był i włożył w to czas (ja na napisanie, Wy na przeczytanie) i inne szerokopojęte „wartości”. 
          
          dziękuję za gwiazdki, za komentarze, za każdą minutę spędzoną na czytaniu, za wpisy na tablicy, za obserwacje, za to, że mi towarzyszyliście. poznałam tu mnóstwo ludzi, których zapamiętam na długo, może na zawsze, a którym pozostanę wdzięczna, bo pokazali mi kawałek obcego dotychczas świata. (tu chciałabym wyróżnić @nixtel, który mentalnie trzyma mnie za rękę w trakcie pisania tego, możecie być mu wdzięczni, bo uświadomił mi, że to nieładnie odejść bez pożegnania).
          
          a więc, ostatni już raz,
          
          trzymajcie się, papa 
          
          Liwia
          
          

scyllatoksyna

Uwielbiam moją nauczycielkę od angielskiego, serio. 
          Dziś wysłała nam wiadomość:
          „Tęsknię i mam nadzieję, że jutro się zobaczymy. Odpoczywajcie ;) Słodkich snów”
          I tak prawie każdego dnia. Można pomyśleć, że to naciągane. Zrobione na siłę. Ale od takich pozytywnych i szczerych osób aż emanuje pozytywna energia.
          Tym optymistycznym akcentem zostawiam Was w tę październikową noc
          Dobranoc