Oficjalnie stwierdzam (po tygodniu od obejrzenia, żeby być off-emocje), że JEDYNĄ postacią w CALUSIEŃKIM Arcane, której nie chciałam zabić/przywalić/zrównać z betonem gdzie jej miejsce, był Silco.
Tak, powiedziałam to. Gdybym to ja pisała scenariusz do drugiego sezonu, wszyscy popadali by jak muchy, najtragiczniej jak można, A TA SUCZ MEL MEDARDA PIERWSZA, NIENAWIDZĘ TEJ BABY PRZYSIĘGAM. W sensie tą młodą gardzę. Mamuśka Medarda z Noxusu rządzi.
Żyję tylko i wyłącznie miłością do Silco. No i może trochę do Vi.
Z Vi mam taki problem, że brakuje mi w niej takiej sceny odcięcia się od Jinx, poważnie. Wtedy ta postać byłaby cudowna, prawdziwa bym powiedziała, bo to jej „omg rodzinka damy radę to naprawić” i wypierniczanie się na za przeproszeniem głupi ryj przez to po raz setny, to tak totalnie nie w stylu Vi. Dwa razy wystarczy, teraz bądź zimną suczą.
A tak poza tym, to nienawidzę wszystkich po kolei, medarda mel niech ucieka jak najdalej. Mam nadzieję, że ich śmierć w drugim sezonie będzie spektakularna (to nie spoiler, tylko moje podejrzenie i marzenie, nic jeszcze nie wiadomo co do fabuły).
Co dziwne, jako zagorzały main Jinx i Cait (ale zwłaszcza tutaj Jinx) totalnie mi nie podpadła ta postać. Tj. genialnie zaplanowana, nie zmieniłabym nic, no masterpiece, perfekcyjnie zagrane i wymyślone, ale jakoś jej nie kibicowałam i się nie wczułam. Idealna postać, napisałabym ją tak samo, ale mam ochotę wrzucić ją do pieca zaraz po Medardzie. Bywa chyba.
A i btw, czy tylko mnie coś się nie zgadza z historią Ekko? Tj jego dotychczasowa biografia się nie pokrywa z tą z Arcane. Przysięgam, jeżeli ją zmienią, będę mieć to gdzieś i nie zmienię wątku w Betty.
Miłej nocy drogie kujony, oby wam sie kruwa Medarda nie przyśniła.