Z perspektywy ulicy wygląda to chyba
dość zagadkowo: osobnik wchodzący
na zewnętrzny parapet okna przymyka
je za sobą, jak gdyby zamierzał
odgrodzić sobie powrót do wnętrza pokoju.
Na tle krzyżowej ramy okna, wsparty
rękami o framugi, wygląda
jak rozpięty na krzyżu albo jak poddany
sztucznemu oddychaniu. Zachodzące słońce
odbija się czerwonym blaskiem w szybie
nad jego głową. Zaraz skoczy. Zaraz
rozkrzyżuje go beton chodnika. Tłum gapiów
gęstnieje, słychać histeryczne piski.
Zaraz skoczy.

Nie skacze.
Maca dłonią poza
sobą, otwiera okno na powrót, niezgrabnie,
na drżących nogach zsuwa się do środka.
Zamyka okno i wybucha płaczem.
Pada na łóżko szlochając. Rozkłada
bezwładnie ręce. Leży
rozkrzyżowany.
Szlocha.
  • Katowice
  • JoinedMarch 4, 2016


Following


Story by Klaudia
Skrzydła Motyla by sertralinka
Skrzydła Motyla
Pewnego dnia pokochałem motyla. Wpuściłem do siebie nie wiedząc jeszcze co za sobą niesie i choć skrzydła mia...