Dobra, nie wiem czy wszyscy to przeczytają, ale czasem dostaję kaca moralnego przez „To mój czas" I fakt, że to nadal istnieje takie niedokończone. Jest wpół do trzeciej w nocy, a mnie złapało na przemyślenia, więc przelogowałam się z 'nowego' choć ma już ze dwa lata, konta, na to i piszę to. Mam nadzieję, że dotrze to jednak do większości fanów (Boże, dlaczego to ma fanów) mojego opowiadania. To fanfiction jest paskudne. Tak, uważam, że to okropne i można powiedzieć, że brzydzę się swoim ff. Nadal mam swego rodzaju sentyment oraz nie chcę nikomu zabierać jego ulubionej lektury. Jest mi jednak cholernie wstyd przez to opowiadanie. Nie chciałabym, żeby to w ogóle istniało. Jego pisanie dało mi coś, dobrze się bawiłam, rozwinęłam, z początku nikłe umiejętności. Jednak... No właśnie, jednak. Nie chcę go kończyć. Zachowuję się teraz jak, kolokwialnie mówiąc, szmata, ale bardzo nie mam ochoty go kończyć. Brzydzę się tym. Brzmię jakbym nie miała szacunku do tego opowiadania, czy do siebie, albo, broń Boże, do was, czytelników, ale... O ile po części zgadzam się z dwoma pierwszymi, to bardzo was wszystkich szanuję, gdyż szanuję każdego człowieka, bez względu na jego upodobania czy zainteresowania, no, poza samą sobą. Jednak po prostu nie potrafię znieść istnienia tego żałosnego wyplutka fantazji małej dziewczynki. Zmieniłam się, ale to nic dziwnego, bo, możecie się zdziwić, ale ,,To mój czas" ma już trzy lata. Aż dziwne, jak bardzo moja osoba zmieniła się przez ten czas. Nie wiem, czy na lepsze. Możliwe, iż ta trzynastoletnia dziewczynka, pisząca wesołe fanfiction o jej ulubionych postaciach, była lepszą osobą, napewno szczęśliwszą, niż jest teraz. Może jestem teraz zła i wredna, ale po prostu... Po prostu mam dość. Sama nie wiem, czemu to piszę, mam nadzieję, że ktoś to zauważy. Dziękuję za uwagę, możliwe, że to ostatni raz gdy to piszę, jednak
Koniec psot, Daria Lupin.