Mama wróciła z wywiadówki i ryczę od godziny. Przy okazji nie odebrałam telefonu z naprawy i muszę cierpieć z tym gównem do jutra. Ale wracająd do wywiadówki to moja nauczycielka matematyki wcisnęła mamie jakiś kit że przez to że zawsze jestem przekonana że robię zadanie dobrze, popełniam błędy. A ja mam tak niską samoocenę i pytam się ludzi dookoła jak to zrobić że nad jednym przykładem męczę się z dobre 10 minut. Ale nie, ja zawsze twierdzę, że jest dobrze. O i jeszcze jedno. Jakiś pomysł na samobójstwo?