"Komedie romantyczne są - jak na mój gust - bardzo nierealistyczne.
Czemu zawsze pada deszcz w końcowej scenie, czemu ona zakochuje się jako pierwsza, czemu on w końcu ją zauważa?
To nie fair. W życiu nigdy tak nie jest, a jednak - chociaż niewiele osób potrafi to przyznać - wszyscy o tym skrycie marzymy! O miłości od pierwszego wejrzenia, wyjątkowej osobie, dreszczach i trzepotaniu serca na jej widok.
Nawet jeśli tak się już zdarza, nie dostrzegamy tego. Oczywiście jednak, tylko do wielkiego happy-endu.
Wówczas chmary - napełnionych nadzieją na heroiczne uczucie - ludzi opuszczają kino i przez następnych kilka dni, podchodzą do wielkiej miłości jak do grypy.
Kiedyś musi przyjść; byle szybko i bezboleśnie. Kiedy zaś nie przychodzi po kilku dekadach, swoją taktykę - na jej oczekiwanie - zmieniają na tę w stylu poważnej choroby. Niby warto się przygotować jeśli przyjdzie; ale jednym się trafia, a drugim nie i nie ma czego zazdrościć.
I na co wydawać te pięć czy dziesięć dolarów, skoro równie dobrze można sobie kupić książkę, która jest dużo lepsza od półtorej godziny antyterapii ?"
rozdział XIV
Co to było?
Fragment "Brushtown" mojego autorstwa.
Nic więcej nie dodam, bo w gruncie rzeczy, tylko jeśli spodoba Ci się to co przeczytałaś, wpadniesz.
Today Poetry Maker