Byłam ulubionym pierścionkiem, ale przyjrzała się i zrozumiała, że nie ma we mnie złota.
Mogłabym zapłakać za nią, ale dzisiaj akurat zapłaczę za sobą. Znów siebie tracę, znów siebie ranię, znów siebie nie kocham. Bardziej.
Najcichszy krzyk.
A teraz uśmiech z powrotem na usta, bo wracam, skąd przyszłam.
Potrzebowałam tylko powiedzieć. Chociaż do siebie, bo nikt inny nie wysłucha.