no więc tak... przychodzę z wyjaśnieniami, bo trochę na nie zasługujecie. jest to śmieszne z mojej strony, to co zrobiłam i dlaczego, ale cóż... błędy trzeba naprawiać póki jest na to czas, prawda?
przestałam cokolwiek pisać o Biersacku, ponieważ jego zmiana i wyglądu, i muzyki złamała mi trochę serce. patrząc na niego nie widzę tego co kiedyś. nie widzę chłopaka, który dawał mi swoją muzyką ukojenie i nadzieję, nie widzę tej osoby, która sprawiała, że miałam ochotę wyjść do ludzi. wsłuchując się w jego słowa miałam wrażenie, że schodzi ze mnie ciężar nienawiści do samej siebie i depresji. jestem wdzięczna za te lata, za wyciągnięcie mnie z tego gówna, którym był mój stan psychiczny.
jego całkowita zmiana sprawiła, że przestałam go postrzegać jako wybawiciela, a jako typową gwiazdkę, która chce wpasować się w trendy. boli mnie to, bo przez to straciłam zapał do niego. straciłam do niego swoją miłość i chęć okazania mu jej przez swoje opowiadania.
mimo to... pragnę tu wrócić, chcę znowu zobaczyć go jako kogoś, kto nie oszukujmy się uratował w jakimś stopniu moje życie. chcę tu wrócić, bo wiem, że gdzieś dalej kocham Andy'ego i jego twórczość.
będę lepszym człowiekiem i autorem. włożę w to całe swoje serce i przysięgam, że to konto odżyje wraz z historiami. tak bardzo przepraszam was wszystkich, czytelnicy.
miłego wieczoru, Tristwch