Od 5 miesięcy staram się napisać nowy rozdział na Fine Line, ale moja wena nie istnieje. Udało mi się sklecić trochę ponad 460 słów i na tym niestety koniec. To chyba przez to, że chciałabym aby moment ich pierwszego, 'głębszego' zbliżenia był jak najbardziej bajkowy, ech... sama nie wiem co ze mna, byc moze jak wróce na studia to moze i wróci moja wena, nie mam pojęcia. wybaczcie, ale musiałam się troszkę wyżalić. mam nadzieję, że ktoś tu nadal jest i cierpliwie czeka. życzę Wam miłego wieczoru i kolejnych dni, a tym czasem łapcie małą zajawkę tego co udało mi się napisać. (to tylko fragment, ale mozecie zostawic opinie, moze to pomoze odblokowac moja glowe).
All the love! Xx
'Kiedy weszła do jego domu, przywitała ją wszechogarniająca ciemność i cisza.
Przez myśl przeszło jej, że być może Harry jeszcze nie wrócił, a tylne drzwi były otwarte, bo po prostu zapomniał ich zamknąć.
Niewiele myśląc, zapaliła malutką lampkę, która stała na komodzie w przedpokoju, a potem sięgnęła do kieszeni płaszcza, chcąc wyciągnąć z niego telefon.
Chwilę później przyłożyła komórkę do ucha, zagryzając wargę.
― Do mnie dzwonisz? ― usłyszała nagle znajomy głos, a serce prawie wyskoczyło jej z piersi.
― Harry! ― wykrzyknęła, niemal upuszczając telefon. Odwróciła się w jego stronę, a później zamarła, widząc jego wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Stał przed nią w samych jeansach, a mokre kosmyki ciemnych włosów opadały na jego czoło.
Zupełnie nieświadomie zagryzła wargę, co oczywiście nie uszło jego uwadze.
Mężczyzna podszedł do niej powoli, nieustannie wpatrując się w jej błyszczące oczy, a ona czuła się tak, jakby zaraz miała się przewrócić.
Sama nie wiedziała kiedy, ani dlaczego zaczęła się cofać, ale Harry nie ustępował. Nadal szedł wolno w jej kierunku, a ona cofała się, z trudem przełykając ślinę.
Otrzeźwienie przyszło w momencie w którym uderzyła plecami o szafkę na buty, prawie strącając z niej wszystko to, co na niej stało...'