5 rano, jakis zjeb wlatuje mi przez okno do pokoju i bzyczy. Chowam sie pod koldre bo slysze to centralnie nade mna, mam nadzieje ze wyleci. Nie wychodzac spod koldry ide po telefon. Siedze 10 minut w ciszy wiec siegam po okulary, sprawdzam pokoj. Nic nie ma. Uznajr ze wylecialo. Klade sie, 10 minut pozniej slysze tego chuja centralnie nade mna ale tak kurwa centralnie. Po wielkosci i glosnosci uznaje ze szerszen jak chuj. Wolam mame bo kutas nie odleci znade mnie. Mama zabija i sie smieje bo to kurewsko wielka mucha a nie szerszen.
Umarlem praiwe ze strachu, nie pozdrawiam
Jebac wielkie muchy, wszystkie owady i lato naura