Yep, officialy wracam do żywych, a co za tym idzie, trochę sobie ponarzekam na początek :D
Czemu mi Mafia wyszła tak, że oni tam więcej czasu się kłócą, więcej razy trafiają do szpitala i więcej razy ze sobą zrywają i więcej jest w tym fluffu niż samej mafii, smutu, który miał być tam zawarty. Treść w ogóle nie oddaje tytułu tbh.
No bo wchodzisz sobie, ludku w moją książkę, myślisz sobie "poczytam o mafii", a tu co? Tutaj się kłócą, tu trafiają do szpitala jedno za drugim, tu tylko odrobinka mafii, następnie znów przez 2/3 książki fluff i w ogóle kwiatuszki, księżniczki, cukierki, a nie krew, mord, nienawiść, ogólnie rzeź a taki był zamysł, żeby się mordowali nawzajem.
W drugiej części wszystko się powtarza, znów jest szpital, znów kwiatuszki i księżniczki, potem może przez jakieś fragmenciki krótkie rozdziałów jest o nienawiści i morderstwach, potem znów czułości, cukiereczki, kwiatuszki, to nie tak miało być.
Imo w ogóle nie wyszła mi ta druga część, pierwszej nie mam siły zmieniać, ale "Mafia II" trafiła już na warsztat, trzeba ją odkurzyć, odrdzewiaczem potraktować, bo tylko skrzypi (i sypie kuźwa kwiatuszkami) i miejsce zajmuje.
Chciałam tylko ponarzekać, ale dzięki za poświęcony (zmarnowany na czytanie tych wypocin) czas i do następnego <3 (o ile ktoś dotrwał do tego momentu XDD)