Jestem zmeczona, nic nie spraeiq mi szczescia, najprostsze czynnosci mnie irytuja, jedznie mnie dobija ale jednoczesnie kocham je tak bardzo czy moge jesc caly czas bez przerwy czy wtedy to nadal bedzie sprawialo ze poczuje sie lepiej gdzie jest srodek meczy mnie pilnowanie meczy mnie dbanie, meczy mnie igraniczanie i meczy mnie brak kontroli, powinnam jesc zdrowo ale to sprawia ze caly czas o tym mysle, wiec moze nie powinnam jesc w ogole, bede miala to z glowy ale to takie okrutne, zdaje mi sie ze podswiadomie sie boje ze znowu chce to sobie robic ale co jezeli tracenie na wadze to jedyne co mi wychodzi, tata byl taki dumny, tata sie martwil i bardzo kurwa dobrze bo to jego wina i mam nadzoeje ze to wie, ze robilam to dla niego dla niego wypruwqlam flaki dla niego spalam dobami, dla niego zbieralam butelki po wodzie i zrobilabym to znowu ale sie boje, stoczylam sie tak bardzo, nigdy nie wyszlam z mojego ed o to pues wazy wiecej od natalki o schudlam znowu ola schudlam znowu herbata przeczyszczajaca i dwa posilki dziennie nie jedz mięsa, uwazaj na nabiał, pij dużo wody, banany są kaloryczne, ryby za mało sycące jak na kaloryke, pizza z biedronki 273 kalorie na jedną ale to bylo takie mile a teraz jestem tu i boje sie zrobic cokolwiek mam dosyc tego ze hce sie ograniczac ale wiem ze jak tego nie zrobie to nie mam zadnej kontroli mam tak bardzo dosyc bo nie mam innych opcji moge isc spac moge sie zabic jak przespie dzien to i tak nie zjem jak sie zabije to bedzie koniec