Sweet revange

2.9K 141 169
                                    

Come be my teacher
Teach me everything about you
Your one, your two

Czarny, lakierowany motocykl, ze skórzanym obszyciem na siedzisku, podjechał na parking szkoły. Długie światła, przypominające reflektory zgasły, a wysoki chłopak w skórzanej kurtce zeskoczył z Kawasaki. Czarne, przydługie włosy lśniły w świetle słonecznym, które rozpogadzało nieprzyjemny poniedziałkowy poranek. Nikt nie lubił wstawać na ósmą, a szczególnie zaczynając dzień matematyką. Taehyung był największym wrogiem surowego matematyka i jego metod wychowawczych. Nigdy nie lubił się uczyć. Już raz nie zdał do następnej klasy, ale przynajmniej dzięki temu był teraz jednym z najbardziej popularnych chłopaków w szkole. Zyskał sobie prestiż i przydomek złego trzecioklasisty, który zawsze wpada w tarapaty. Ciągle zostawał po lekcjach, siedział na dywaniku u dyrektora, a dzienniczek miał zapisany uwagami. Nie był idealny, jednak był też na swój sposób uroczy i intrygujący, dlatego oglądało się za nim tak wiele dziewczyn. Niebezpieczne łobuzy zawsze miały branie.

Taehyung ściągnął katanę, pokazując swoje tatuaże. Na lewym przedramieniu miał węża zaplątanego w kolczaste róże, a na przegubie znak Yin Yang. W luźnej, białej bokserce wyglądał naprawdę atrakcyjnie. Od razu wszyscy będący na dziedzińcu zwrócili na niego uwagę, szczególnie kiedy przeczesał swoje włosy, prezentując wystające żyły na rękach. Kiedy szedł korytarzem kilka dziewcząt zaczęło piszczeć, a sprośni chłopcy, którzy zebrali się pod toaletą, lubieżnie oblizywali usta. Taehyung był do tego przyzwyczajony i nawet nie zwracał na nich uwagi, podchodząc do swojej szafki, skąd wyciągnął podręcznik do matematyki. Kurtkę powiesił na haku, chcąc pozbyć się dodatkowego ciężaru. Został mu tylko plecak, który niechlujnie zwisał mu z prawego ramienia.

– Cześć, przystojniaku – Usłyszał za plecami, a później poczuł palce na swoich sutkach. Cicho zapiszczał z bólu, odpychając od siebie dobrze znane ręce.

– Ogarnij się, wczoraj je przekuwałem – powiedział chamsko, ale stojący przed nim Jimin nie był ani trochę zmieszany. Ukradkiem pokazał mu język, poprawiając swój mundurek, który wgniótł się w kilku miejscach. Składał się z granatowej marynarki z herbem szkoły, białej koszuli, którą Jimin miał zapiętą pod samą szyję, i spodni wyprasowanych w kant. Park Jimin był jednym z lepszych uczniów w szkole. Nie był tak bogaty jak jego przyjaciel, ale miał równie duże powodzenie, będąc uroczym, miłym przewodniczącym. Byli jak przeciwieństwa, które nieustanie się przyciągają. To sprawiło, że ich przyjaźń była naprawdę wyjątkowa. Znali się już parę dobrych lat, nieustannie zmieniając status swojej znajomości. W tej chwili byli na etapie to skomplikowane. Raz się nienawidzili, za chwilę znowu byli bratnimi duszami, a później potajemnie całowali się na dachu, aby uniknąć spojrzeń gapiów i plotek, które potrafiły zaskakująco szybko się rozprzestrzenić. Taehyung nie lubił być na językach, a Jimin tylko wtedy, gdy mówili o nim dobre rzeczy. Póki był wzorowym uczniem, tak właśnie było. Oczywiście dopóki nikt nie wiedział jaki jest naprawdę i co robi poza murami szkoły. Dzięki temu jego życie było idealnie. Tutaj był pupilkiem, a gdy przekraczał bramę liceum jego uśmiech zmieniał się na szatański. Lubił imprezować, dużo pić i palić. Nie lubił się ograniczać. Być może to Taehyung miał na niego taki wpływ albo zwyczajnie obudził w nim pragnienie rozpusty. Jimin bardzo to polubił, znacznie bardziej niż życie ułożonego chłopca, spełniającego zachcianki innych. To granie na dwa fronty było jednak na swój sposób ekscytujące, dlatego Park nie chciał rezygnować z żadnej ze swoich osobowości.

– Serio upadłeś na głowę, skoro przekułeś sobie sutki. I na dodatek przyszedłeś w takiej wyciętej bluzce. Dyro na pewno zaprosi cię na niezbyt miłą pogawędkę.

– Tym razem będę musiał mu odmówić. Umówiłem się z Lisą po lekcjach.

– Z tą zdziwaczałą gotką? Naprawdę ci odbiło – zaśmiał się dosyć sucho. Czasem ze sobą sypiali, ale nie było to nic zobowiązującego. Jak to między przyjaciółmi, wszystko pozostawało tajemnicą. Dzwonili do siebie, gdy potrzebowali odreagować. To była ich taka niepisana umowa, która weszła w życie jakieś trzy lata temu – jeszcze zanim Jimin poszedł do liceum, a Taehyung oblał pierwszy rok. Wcześniej ich relacja była bardziej normalna, jednak przez to też mniej ciekawa – teraz byli dla siebie znacznie bardziej wartościowym towarem. Jimin jednak nie mógł się obrażać, gdy Taehyung wolał spotkać się z kimś innym po lekcjach. Ich dogryzanie sobie nawzajem, ciche dni i spontaniczne kłótnie z byle powodu miały zamaskować rodzące się między nimi uczucie. Bo jak dzieliło ich wiele sprzeczności, tak łączyło ich coś naprawdę wyjątkowego, czego obaj panicznie się bali. Nie byli przyzwyczajeni do jednostajności. Uwielbiali się bawić i korzystać z przywilejów młodości. Nie chcieli nic zmieniać, dlatego udawali że wszystko jest w porządku. Na zewnętrz rzeczywiście tak to wyglądało.

Sweet revange [vminkook]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz