i love you, always and forever

235 11 48
                                    



        Poranne słońce wpadało przez szczelinę między szarawymi roletami, padając prosto na twarz Lucyfera. Spowodowało to jego mocne skrzywienie i powolne budzenie się z przyjemnego snu. Mężczyzna przetarł twarz, przeklinając w myślach głupią, największą gwiazdę Układu Słonecznego, która śmiała wybudzić go ze szczęśliwych marzeń o bezpiecznym domu. Powoli podniósł się do siadu, ziewając przeciągle. Nie przepadał za porankami. Obrócił głowę, patrząc na nagą, idealną postać leżącą tuż obok.

        Jego anioł. Na twarzy zawitał mu rozczulony uśmiech na widok spokojnej i strasznie uroczej twarzy Gabriela, mocno wtulonej w poduszkę (zazwyczaj wtulał się tak w szyję demona, ale tym razem było inaczej). Przesunął wzrokiem po jego ciele pełnym malinek oraz siniaków. Kołdra zsunęła mu się na biodra, więc Lucyfer naciągnął ją wyżej, aby jego ukochanemu choćby przez chwile nie było zimno (był bardzo wrażliwy). Czuł jak jego klatkę piersiową, wypełnia dziwne, duszące ciepło. Mimo tysiącleci spędzonych razem nadal nie mógł do końca zrozumieć ogromu swojego uczucia. Był gotowy zrobić dla niego wszystko (włączając w to walkę z Bogiem, z pominięciem tego, że prawie się wydarzyła) i starał się pokazywać mu to za każdym razem, bo zwykłe „kocham cię” uważał za zbyt zwykłe dla kogoś takiego jak Gabriel. Archanioł zasługiwał na całe dobro Wszechświata.

       Ostrożnie i delikatnie zabrał kosmyk jasnych włosów wpadający mu do zamkniętych oczu. Te prześliczne, mieniące się błękitem i zielenią tęczówki były jego upadkiem, jedynym i prawdziwym. To przez nie, pierwszy raz w swoim życiu zaniemówił. Mógłby wpatrywać się w nie godzinami i robił to kiedy tylko miał okazję. Czasami po prostu siadał na kanapie naprzeciwko czytającego anioła i podziwiał go (w końcu był najpiękniejszym dzieckiem Stwórcy), czym wywoływał przesłodkie, czerwone rumieńce. Lucyfer pocałował go w czoło, nie mogąc się dłużej powstrzymywać (przy nim zawsze tracił kontrolę). Upewnił się, że ukochany nadal śpi spokojnie i sięgnął do szafki. Z samego dna, pomiędzy kilkoma elementami jego biżuterii, dwiema buteleczkami lubrykantu, dziwną skórzaną saszetką i krawatem leżało małe, czarne pudełeczko. Złoty pierścionek z niewielkim kryształem lśnił na poduszeczce, czekając na swojego właściciela.

         Kiedy król piekła zaczął martwić się ziemską instytucją małżeństwa? Nie potrzebował tego, aby kochać Gabriela, ale dzięki Judy dowiedział się, jak istotna dla większości związków ona jest. Pod wpływem jej ciągłych namów (które raczej były jękami w stylu „weźcie w końcu ten ślub, bo chcę rzucać kwiatki") spontanicznie kupił pierścionek u najlepszego jubilera w mieście. Pozostało mu jedynie czekać na odpowiednią okazję, która swoją drogą nie wydarzyła się od miesięcy (według niego). W sprawach miłości Lucyfer Morningstar był okropnym tchórzem. Mógłby zabić najstraszliwszego potwora na świecie lub bez mrugnięcia okiem poddać się najgorszym torturom, lecz gdy w grę wchodziły intymne wyznania, zamykał się w sobie i szukał drogi ucieczki. Chciał oświadczyć mu się na święta Bożego Narodzenia, ale przerwał im Jezus, który musiał osobiście podziękować archaniołowi za życzenia urodzinowe. I tak minęło kilka dni, a demon włóczył się po domu z pudełeczkiem w kieszeni. Solennie obiecał sobie, że zrobi to dziś, trzydziestego pierwszego grudnia, w nocy, bo musiał być romantyczny.

        Gdy usłyszał ciche pomruki zza siebie, szybko schował pierścionek na wcześniejsze miejsce i odwrócił się w stronę budzącego się Gabriela. Z rozczuleniem obserwował, jak jego oczy ze spokojem się otwierają i błyszczą lekko. Pełne, różowe usta (które uwielbiał nie tylko za ich miękkość i różne umiejętność, ale za zwykłe istnienie. Archanioł był prawdziwym dziełem sztuki) ułożyły się w uśmiechu na widok demona, a nieskazitelna dłoń szukała dotyku.

— Dzień dobry, aniołku — Lucyfer nachylił się nad nim i pocałował go czule, smakując go, jak najlepsze wino.

— Hej, Lu — szepnął w jego usta i objął jego kark, przyciągając bliżej siebie. — Wszystko mnie boli.

my angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz