Trzynaście

588 36 25
                                    

☀️☀️☀️
Słów: 1105
☀️☀️☀️

W ramach pakietu „zero czułości publicznie" wydębiłem u Louisa możliwość przychodzenia z nim do pracy, dlatego pewnego dnia, kiedy znów odpracowywał jakąś zmianę rano, zerwałem się z zajęć pod pretekstem jakiejś rozkładającej mnie chyba choroby i poszedłem z nim, by mógł mnie nadzorować.

Dlatego siedziałem właśnie na krzesełku w przedsionku, obserwując uważnie wszystkich ludzi którzy podchodzili do Louisa po więcej niż drinka.

Zdecydowanie nie podobała mi się zwłaszcza pewna blondynka, biorąca już szóstego drinka bezalkoholowego, wracająca za chwilę po mojito dla przyjaciółki. Miałem dziewuchę na oku i tak bardzo chciałem po prostu podejść do Lou i zrobić na całym jego ciele ogromną malinkę mówiącą „on jest mój, suki".

W pewnym momencie Louis podszedł do mnie, z uśmiechem ocierając czoło.

– Jak ci się podoba jak narazie, skarbie?

– Oh, uwielbiam patrzeć jak obcy pożerają cię wzrokiem, kiedy ja nie mogę.

Chłopak spuścił wzrok, a następnie odsunął jakimś cudem moje krzesło na zacieniony korytarz i usiadł mi na kolanach. Przyłożył czoło do mojego czoła i szepnął z uśmiechem.

– Zobaczysz, jeszcze będzie pięknie. Kocham cię.

– Kocham cię – odparłem z uśmiechem i pocałowałem go, oplatając ciasno ramionami, a chłopak tylko pogłębił pocałunek, przez co odważyłem się przesunąć dłonie na jego pośladki, na co mruknął jedynie w moje usta, a ja westchnąłem, kiedy przysunął się do mnie, niemal stykając się kroczem z moim.

– Hej gołąbeczki... – usłyszeliśmy głos i natychmiast się od siebie odsunęliśmy – Spokojnie, to tylko ja – zaśmiał się Liam. Byłem taki wściekły na szatyna. Lou zrobił się cały czerwony i oznajmił że wyczyści wszystkie kubki i pucharki na lody.
Dlatego znów przesunąłem swoje krzesełko i obserwowałem mojego kochanka, który nie mógł nawet zdradzić że mnie kocha...

– Czyli ty i Hazza? – zagadał Li. Hazza?

– Hazza? – Louis wymówił moje myśli na głos. Lima tylko wzruszył ramionami – Cóż, jeszcze się nie określiliśmy – dodał niższy.

– Oh proszę, przyłapałem was z jego łapami na twoim tyłku i twoim językiem w jego gardle, nad określeniem czego się jeszcze zastanawiacie? Swoją drogą gdzie się podziało „chłopaki to fiuty, jestem taaaaki hetero" – Li sparodiował przyjaciela, co pewnie nawet nie było czymś co Louis powiedział, sądząc po jego minie.

– Harry kiedy się wprowadził też był hetero...  – mądry Liam się zaśmiał, a głupi ja zaśmiałem się razem z nim i wściekły Louis zmierzył głupiego mnie lodowatym spojrzeniem.

– Kiedy przyszedł tu pierwszy raz, pierwszą rzeczą którą mi powiedział, było „jestem Harry, jestem gejem", także nie wciskaj mi kitu, Tommo. Swoją drogą chciałem mu powiedzieć o tobie bo myślałem ze się nie znacie, w końcu opowiadałeś o grzecznym chłopcu z bandamką, a weszła bestia w długich lokach. Dlatego powiedziałem coś w stylu „mamy tu takiego jednego" ale on przestał mnie słuchać w połowie zdania.

– Ależ mi przykro – odparł Lou z jadem.
Kiedy zobaczyłem tę samą blondynkę z pustym kieliszkiem idącą w stronę baru wyrwało mi się krótkie „no chyba kurwa nie" i wyszedłem z szerokim uśmiechem z korytarzyka, na co niebieskie oczy zwróciły się na mnie.

– Hej Lou! – powiedziałem po czym włożyłem mu język do gardła, na oczach zdegustowanej dziewczyny, mimowolnie przekierowanej do Liama.

Chłopak zgromił mnie wzrokiem, ale obejrzał się za dziewczyną i jakby odetchnął.

❝ Hello my sunshine ❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz