Był ulewny dzień, cały czas padało. Siedziałem właśnie na ostatniej lekcji w tym tygodniu, była to fizyka, mój znienawidzony przedmiot. Po co komu siła mechaniczna i inne takie pierdoły. Na szczęście zadzownił dzwonek szkolny, spakowałem książki i wyszedłem z klasy. Kiedy byłem już w szatni ubrałem kurtkę i czekałem na swoją przyjaciółkę. Na szczęście nie musiałem długo czekać, bo przyszła po pięciu minutach, po tym jak założyła płaszcz i zmieniła buty, wyszliśmy ze szkoły głównymi drzwiami. Padało tak intensywnie, że postanowiliśmy przeczekać to w pobliskiej kawiarni. Kiedy zajęliśmy miejsce przy dwuosobowym stoliku.
- Napiszę do mamy, że się spóźnie. - powiedziałem do Laury.
- Spoko, ja pójdę coś dla nas zamówić, co chcesz? - zapytała mnie z uśmiechem na twarzy.
- Może być zwykła czarna kawa. - odpowiedziałem jej.
Laura poszła w kierunku lady zamówić dla nas coś ciepłego do wypicia, ja natomiast wyciągnąłem telefon i napisałem do mamy.Mama
Ty: Mamo spóźnię się trochę, bo zatrzymałem się z Laurą w kawiarni. ¹⁵°⁰³
Mama: Dobrze, tylko wróć przed szesnastą.¹⁵°⁰⁴
Ty: Ok mamo, kocham cieee <3 ¹⁵°⁰⁴Wtedy ujrzałem że do lady podszedł mężczyzna, który cały czas nie odrywał ode mnie wzroku. Lori wróciła do stolika i tak razem czekaliśmy na kawę. Kiedy wywołano imię Laury poszła ona po nasze zamówienie. Niestety deszcz nie przestał padać, wyszliśmy z kawiarni i skierowaliśmy się w stronę przystanku autobusowego. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu z zabawkami, żeby kupić jakąś zabawkę dla mojego młodszego brata Eliot'a, który chodzi do przedszkola, wyszliśmy ze sklepu i znów szliśmy w kierunku przystanku. Kiedy dotarliśmy na miejsce, sprawdziliśmy rozkład jazdy autobusów i usiedliśmy na ławeczce. Okazało się że autobus przyjedzie dopiero za dziesięć minut i czekaliśmy aż nasz autobus nadjedzie. Laura dała mi moją kawę. Nagle zauważyłem że na moim kubku jest napisany jakiś numer, od razu wiedziałem do kogo należy.
- Ej, patrz! - powiedziałem z ekscytacją.
-Uuuuu, czyj to numer? - zapytała dociekliwe Laura.
- Zgaduje że to tego typa który przyjmował zamówienie w kafejce, cały czas się na mnie gapił. - lekko zarumieniony odpowiedziałem.
- Zadzwonisz? - zapytała z zakłopotaniem w głosie.
- Nie wiem... Wyglądał całkiem nieźle. - niepewnie odpowiedziałem
Oboje zaczęliśmy się śmiać na cały głos. Autobus pięć minut później podjechał pod przystanek, wsiedliśmy i zajęliśmy miejsca. Po dziesięciu minutach jazdy nastała pora aby wysiąść, więc to zrobiliśmy. Kiedy wysiedliśmy z autobusu, poszliśmy w stronę naszych bloków i pożegnaliśmy się przy drzwiach. Wszedłem do mojego małego, choć przytulnego mieszkania, zawiesiłem przemokniętą od deszczu kurtkę, zdjąłem i przywitałem się z moją mamą i młodszym braciszkiem. Obiad czekał już gotowy na stole. Jak co dzień padły pytania jak w szkole?, dostałeś jakaś ocenę?, a ja zawsze odpowiadałem to samo. Kiedy skończyłem jeść odstąpiłem od stołu i umyłem naczynia. Potem poszedłem do swojego pokoju i przebrałem się w coś wygodniejszego i zrobiłem zadania na poniedziałek. Nagle mój młodszy braciszek wbiegł do mojego pokoju.
- Nathannn, pobawisz się ze mną? - zapytał swoim słodkim głosikiem.
- Oczywiście! - nie dało mu się odmówić.
Po godzinie zabawy klockami Lego, zabawy w chowanego i jeżdżenia zabawkowymi samochodzikami Eliot musiał już iść spać, była dwudziesta druga, jak dla sześciolatka to późna godzina. Byłem tak zmęczony że poszedłem się położyć, lecz nagle przypomniałem sobie o numerze z kubka po kawie. Od razu zacząłem go szukać, znalazłem go w moim plecaku. Położyłem się na łóżku i w mojej głowie brzmiało tylko jedno.
- Zadzownić czy nie zadzownić? - Zacząłem myśleć.Jest to koniec rozdziału pierwszego, chciałbym dodać że jest to pierwsze opowiadanie które pisze na wattpadzie. Mam nadzieję że wam się spodobało <3
CZYTASZ
Ulewne emocje
RomanceUlewne emocje to opowiadanie o szalonych przygodach Nathana Evans'a które diametralnie zmieniły jego życie z nudnego, przeciętnego życia w szalone i ciekawe.