Rankiem obudziła Apolonię krzątanina. Tata próbował nakłonić Ale do zjedzenia owsianki, lecz ta nie dała się przekonać. Powoli zsunęła się z łóżka i odsłoniła rolety. Przywitało ją blade słońce, oraz jego blask odbijający się w kałużach.
Ruszyła do pokoju brata. Choć była od niego młodsza to ona codziennie go budziła. Nikt z rodziny Majerskich nie używał budzika. Tate budził pies sąsiadów albo jego własny budzik biologiczny. On budził Ale, a ta z kolei harmidrem jaki robiła stawiał na nogi Apolonię. Antonii wychodził z pod kołdry słysząc "już czas!" od swej siostry.
Na śniadanie zjadła jabłko po czym zaczęła się ubierać. Założyła ulubione jeansy i jasną bluzę. Stanęła przed lustrem i zaczęła wiązać włosy w luźnego koga. Dobrała do tego małe, srebrne kolczyki i umyła zęby. Gotowa zabrała plecak i wyszła z domu rzucając krótkie "cześć".
Nie miała daleko do szkoły, chodziła więc pieszo. Lubiła te poranne spacery. Wsłuchiwała się w wesoły świergot ptaków, szelest drzew i kojący szum małej rzeczki płynącej wzdłuż drogi. Czasem udawało jej się dostrzec rudą wiewiórkę. Dziś nie spotkała żadnej lecz i tak cieszyła się spacerem. Zrzedła jej jednak mina na widok masywnego budynku.
Szkoła została zbudowana na kształt litery "L". W środku litery schowano plac zabaw i mały ogródek. Dalej znajdowały się dwa boiska; tartanowe i orlik. Wokół rosło mnóstwo drzew, krzewów oraz innych roślin.
Miejsce choć z pozoru przyjazne, odrzucało Apolonię. Za dużo ludzi jak na jej gust. Wolała towarzystwo samej siebie, a tu zawsze panował gwar i rozgrabiasz. Tu ktoś biegał, tam krzyczał, obok chichotał a jeszcze gdzieś indziej ktoś narzekał, że nic nie umie na nadchodzący sprawdzian. Szkoła w niczym nie przypominała jej cichego pokoju albo domku na drzewie. Dwa inne światy, dwie inne, przeciwne natury, które nie mogą się pogodzić.
Dziewczyna niechętnie otworzyła drzwi i weszła do środka. Skierowała się do szatni, gdzie zmieniła buty i zostawiła kurtkę. Położyła plecak i usiadła z boku. Na razie było tu pusto. Zmieniła jednak zdanie gdy zobaczyła zmierzającą ku niej parę piątoklasistek. Wstała więc i ruszyła na górny korytarz gdzie miała czekać przez następne piętnaście minut na matematykę.
Zajmując więc miejsce pod ścianą obliczyła ile zostało jej godzin do opuszczenia murów tej budowli. Sześć godzin i czterdzieści minut. Za dużo. Trudno, wytrzyma. Musi. Wyjęła zeszyt od biologii i zaczęła się uczyć na kartkówkę, którą miała napisać na następnej godzinie.
Powoli zaczęło zbierać się coraz więcej osób. Pusty korytarz napełnił się. Licznik decybeli wyskoczył w górę. Dzwonek.
CZYTASZ
Błysk
Short StoryCzytając opowieści nie raz trafiacie na Kate, Amber, Nicol, Cindy czy Williama, Jamesa, Jacka oraz Harrego. Standartem stało się to, że akcja toczy się w UK czy USA. Większość polskich autorów na tej platformie również decyduje się na to rozwiązanie...