Rozdział 5

171 25 0
                                    

Z hukiem zamknął klapkę laptopa, gdy Lay pojawił się nagle przy jego boku.

- Co tam chowasz? Gej-porno? - zapytał ze śmiechem szatyn, obserwując bladą z przerażenia twarz Krisa.

- Nie, no co Ty - odpowiedział Wufan, starając się zapanować nad drżącym głosem. - Ale nie powiem Ci co to. To niespodzianka - uśmiechnął się lekko, kładąc sobie palec na ustach.

- Już myślałem, że Ci nie wystarczam - Yixing wydął dolną wargę, a Kris przygryzł wargę na wspomnienie wielu, wyjątkowo głębokich, pobudek jakie Lay zwykł mu serwować w ostatnim czasie. Objął szatyna w pasie, całując czubek jego głowy i szepcząc, że przecież tak bardzo go kocha. A Zhang Yixing wierzył w każde słowo Wufana, nie widząc jak ten wylogowuje się z konta, uprzednio klikając "opublikuj".

Nie widział tego, na czym opierał się ich związek. Nie widział, więc nie wiedział. A niewiedza przynosi pozorny spokój.

Ale Zhang Yixing nie był ani głupi, ani ślepy. Jego chłopak zachowywał się co najmniej dziwnie i nie dało się tego nie zauważyć.
- Kris oppa - zwrócił się do niego, gdy siedzieli na kanapie, a on nie odpowiedział na żadne jego pytanie, wpatrując się w punkt na pustej ścianie. - Co się dzieje?
- Hm? - zapytał starszy, wybudzając się z transu.

- Co się z Tobą dzieje? - Yixing powtórzył cierpliwie, pauzując film i obracając się w stronę bruneta.

- Nic się nie dzieje, Lay-ah, czemu by miało? - Kris chwycił rękę swojego chłopaka, uściskiem próbując zapewnić go o prawdziwości swoich słów.
- Ciągle jesteś zamyślony. I wiem, że to nie ja jestem w Twoich myślach. Więc kto jest? - w głosie szatyna można było wyczuć wyraźny smutek, co sprawiło, że starszemu także chciało się płakać.
- Nie ma nikogo poza Tobą kochanie, obiecuję - Wufan przyłożył ich złączone dłonie do swojego serca, po czym z westchnieniem przyciągnął do siebie szatyna, a ten ufnie wtulił się w jego bok. - Kocham Ciebie i tylko Ciebie, okej?

I Lay znów mu uwierzył, szepcząc ciche "Dobrze, Kris-ge".

***

Lay zamruczał niczym mały kociak, gdy starszy mężczyzna przebiegł palcami po skórze jego głowy, wysyłając przyjemne dreszcze wzdłuż jego ciała. Wufan uśmiechnął się szeroko, widząc rozanieloną twarz swojego chłopaka, po czym nachylił się nad nim, cmokając go krótko w nos. Yixing owinął dłoń wokół karku bruneta, przyciągając go do leniwego pocałunku. Ich wargi poruszały się powoli, a języki delikatnie pieściły podniebienia. Ręka Krisa podtrzymywała pas Laya w silnym uścisku, gdy ten podciągał się do góry, siadając na kolanach starszego. Ich ciała przylgnęły do siebie, gdy niespiesznie oddawali się przyjemności. W końcu Wufan oderwał się od szatyna, zasysając lekko jego dolną wargę.
- Kocham Cię, Kris-ge - powiedział Yixing, sunąc nosem po szyi mężczyzny.
- Też Cię kocham, Lay-ah. - Młodszy wtulił się w klatkę piersiową bruneta, przymykając powieki. Czuł usta na swoim czole. Usłyszał ciche 'Śnij kolorowo, kochanie'. Wiedział, że ramię na jego pasie zacieśniło się, dając mu ciepło i poczucie bezpieczeństwa, a ostatnie, co wychwyciło jego ucho, to Wufan nucący dziecięcą kołysankę.

Myślał, że było im ze sobą dobrze.

I to prawda. Rzeczywiście było.

Oprócz tego, że Kris co noc szlochał we włosy swojego chłopaka, tłumiąc swetrem wszelkie odgłosy. Przerastała go tajemnica, niespodziewanie zrzucona na jego barki. Przerastał go związek z Layem, który sprawiał wrażenie, jakby bagatelizował całą sprawę. Przerastało go uczucie, którego nie potrafił zdefiniować. Czuł się jak mały, nic nie znaczący robak po środku całego wszechświata. Czuł się bezsilny, a jedyne co pomagało stępić niemoc, to anonimowe dzielenie się swoim życiem.

A co raz wejdzie do Internetu, nigdy z niego nie wyjdzie, a ukryte - prędzej czy później się wyłoni.

I'm not a machine, I've got a heart by LuthienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz