2. Sofia

11.5K 357 19
                                    

Obudził mnie dźwięk telefonu, nie zdążyłam odebrać. Na ekranie wyświetlił mi się numer mojego taty. Już wiem, że to nie będzie miła pogawędka. Zresztą każda rozmowa z moim ojcem, prędzej czy później kończy się kłótnią.

Jako dziecko byłam wychowywana w mafijnej rodzinie. Musiałam godnie ją reprezentować i być ozdobą na wielu przyjęciach i spotkaniach. Większość wspólników mojego ojca, to obrzydliwi, podstarzali kawalerowie albo tacy co dawno znudziło im się życie u boku swojej żony. Ślinili się na mój widok co momentami przyprawiało mnie o mdłości, jednak wielki don Casello nigdy nie zareagował. Byłam niczym wabik, dla jego interesów. Niestety bałam się dnia, w którym powierzy mnie lub sprzeda jednemu z nich. To na szczęście jednak nigdy nie nastąpiło. Poznając Fabio, zaakceptował nasz związek i nawet pozwolił nam razem zamieszkać, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Więc, teraz widząc nieodebrane połączenie od niego nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Jednak musiałam się z tym zmierzyć, on nie odpuści, a będzie jeszcze gorzej, gdy wyśle jednego ze swoich ochroniarzy do mieszkania Fabio. Postanowiłam oddzwonić.

- Cześć tato - powiedziałam cichym głosem.

- Cześć córeczko, musimy porozmawiać – ta jego pewność w głosie czasem mnie przerażała.

- Czy coś się stało? - pytałam niepewnie.

- Dlaczego nie powiedziałaś nam o Fabio? Wiesz jak dużo dla nas znaczysz. Ukrywanie tego nie jest najlepszym wyjściem – o nie! Wszystko już wie.

- Ja.... nie wiem co mam powiedzieć. To wszystko stało się tak nagle – byłam tym kompletnie zaskoczona. Niby jak mógł się dowiedzieć?

- Sofia proszę. Fabio nas wczoraj odwiedził. Wszystko opowiedział.

- Tak? Co takiego wam powiedział Fabio?! – wkurzyłam się, mój ex urządza sobie przedstawienie za moimi plecami. Pewnie gra niewinnego, zranionego chłopca, a tak naprawdę to skończony kutas.

- Że zostawiłaś go, bo dostał pracę w Hiszpanii. Naprawdę Sofia to był jedyny powód?

O kurwa! Wiedziałam, że musiał coś wymyśleć. Nie mogłam już dłużej tego słuchać. Ja go zostawiłam? To są jakieś bzdury! Najpierw rżnie się z Clarą na moich oczach, a teraz opowiada bajki moim rodzicom. Chce to mieć już za sobą.

Odpowiadam ojcu szybko:

- Tak tato, rozstaliśmy się, ale to była nasza wspólna decyzja - chciałam już zapomnieć o Fabio i tej dziwce. Musiałam okłamać ojca inaczej nie dałby mi żyć, a Fabio byłby już trupem. Chociaż ta druga perspektywa, w tej chwili nawet przeszła mi przez myśl.

- Córeczko, jesteś tego pewna? To był dobry chłopak, tak bardzo cię kochał - i w tym momencie poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. „Dobry chłopak" dobre sobie!

- Tato, to już postanowione. Między mną, a Fabio wszystko skończone. A skoro dzwonisz mam jeszcze jedną sprawę. Tylko się nie denerwuj, błagam -wpadłam na genialny pomysł.

- Tak Sofia? Spróbuję się powstrzymać – był bardzo opanowany, a przynajmniej taki wydawał się przez telefon.

- Chciałabym wyjechać na jakiś czas z Natalią. Muszę odpocząć od Sycylii, od Fabio i od tego wszystkiego.

- Wiesz, że to trudne? Jesteś moją jedyną córką, każdy mój wróg tylko czyha, by móc uderzyć w naszą rodzinę. Nie mogę narażać nas na to, poza tym chciałbym o czymś z tobą porozmawiać. Tylko, że to nie jest rozmowa na telefon. Wróć z powrotem do domu – nie miałam ochoty słuchać kolejnych wykładów, bo sądząc po tonie jego głosu, właśnie na to się zanosiło.

- Tak tato, wrócę, a teraz muszę już kończyć, Natalia się obudziła – chciałam jak najszybciej zakończyć tą rzewną rozmowę.

Odłożyłam telefon na szafkę. Muszę coś wymyśleć, nie chcę tutaj siedzieć ciągle myśleć o Fabio, jego zdradzie i słuchać jak to mój ojciec wstydzi się własnej córki. Tak, odkąd skończyłam dwadzieścia sześć lat ojciec stale mi to powtarzał, dodając, że w końcu przyjdzie taki dzień, kiedy ktoś mnie utemperuje. Dlatego, na samą myśl powrotu do domu, aż mną wzdryga. Potrzebuję odpocząć od tego, a najlepiej uciec stąd na drugi koniec świata.

Siedząc z Natalią przy śniadaniu, przeglądałam w telefonie oferty hoteli. Muszę wyjechać, choćby nawet na kilka dni. Ojciec pewnie będzie wściekły, ale chcę coś zrobić dla siebie. Przechylając ostatni łyk kawy, spojrzałam na przyjaciółkę i z uśmiechem rzekłam:

- Pakuj się. O czternastej mamy lot do Barcelony. Jedziemy na krótkie wakacje.

- Ja pierdole Sofi! Chyba kompletnie oszalałaś, ale taką cię właśnie kocham – uściskała mnie i pocałowała w policzek.

Chwilę później pobiegła do garderoby. Wyciągnęła dużą walizkę i zaczęła pakować do niej wszystkie swoje sukienki i stroje kąpielowe. Zostawiłam ją z tym, a sama musiałam udać się w miejsce, o którym wolałabym zapomnieć. Po trzydziestu minutach byłam już pod mieszkaniem Fabio. Musiałam odzyskać swoje rzeczy. Wchodząc na górę po schodach myślałam o tym co mam mu powiedzieć, czy w ogóle z nim rozmawiać. Zawahałam się stojąc pod drzwiami, ale nagle one same się otworzyły, a w nich zobaczyłam mojego byłego już faceta. Stał jak wryty z rękoma założonymi na torsie.

- Przyszłam po moje rzeczy - powiedziałam szybko.

- Wspaniale! Twoje walizki są już spakowane. Możesz je śmiało zabrać - mówiąc to wpuścił mnie do mieszkania.

Zabrałam swoje rzeczy i nie patrząc na niego wyszłam. Nie mogłam i nie dałam rady nic powiedzieć, czułam jakby ktoś mnie zakneblował, albo odebrał mi mowę. Jak to możliwe, że po czterech latach związku on tak po prostu spakował moje rzeczy w dwie walizki i bez żadnego wytłumaczenia kazał mi je zabrać. Widać, nasz związek był zupełną fikcją, a ja głupia łudziłam się, że to prawdziwa miłość.

O trzynastej byłyśmy już z Natalią na lotnisku. Przywiózł nas Luca, który od wczorajszego wieczoru zachowywał się dość dziwnie. Nie wiedziałam za bardzo o co chodzi. Być może za dużo wczoraj wypiłam i dałam mu jakąś złudną nadzieję, ale my tylko byliśmy przyjaciółmi. Nigdy nie traktowałam go w jakiś inny sposób, więc nie miałam pojęcia z czego wynikało to jego dzisiejsze zachowanie. Pożegnałam się z nim całując go w policzek i razem z Nati poszłyśmy na odprawę.

Po kilku godzinach lotu, w końcu dotarłyśmy. Wychodząc z samolotu poczułam gorący powiew katalońskiego powietrza. Natalia przespała całą podróż i teraz wyglądała jak rozbudzone w środku nocy dziecko. Brakowało tylko, żeby zaczęła płakać, w końcu jak ktoś mógł obudzić księżniczkę. Odebrałyśmy bagaże i łapiąc taksówkę pojechałyśmy do zarezerwowanego hotelu. Potrzebowałam się odświeżyć i przebrać. Przyjaciółka już obmyślała plan, gdzie zawitamy wieczorem i ilu poderwie napalonych Hiszpanów. Kompletnie nie miałam dzisiaj ochoty na żadne kluby, wołam się przejść po ulicach Barcelony, ale niestety mój pomysł spotkał się z dużą dezaprobatą.

- Sofia, szykuj się! Zaraz wychodzimy na miasto - powiedziała Natalia, po czym otworzyła butelkę naszego ulubionego trunku.

- Za godzinę będę gotowa - westchnęłam i poszłam do łazienki.

Wyciągnęłam z walizki krótką, czarną, satynową sukienkę na bardzo cienkich ramiączkach, prawie niewidocznych. Dobrałam do tego złote sandałki na szpilce, upięłam włosy w luźnego koka i poprawiłam makijaż. Byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a Natalia siedziała na łóżku popijając prosecco. Miała na sobie cekinową sukienkę i czarne wysokie szpilki. Jej strój jak zwykle krzyczał od samego patrzenia. Zbyt krótka sukienka ledwo zakrywała jej tyłek, ale Nati zdecydowanie gustuje w takich rzeczach. Lubi, jak faceci zwracają na nią uwagę. Kokietuje ich, a potem porzuca. Tak w sumie wygląda każdy z nią wieczór. Podeszłam do stolika, wzięłam w dłoń kieliszek i wypiłam jednym haustem całą zawartość, po czym wyszłyśmy z hotelu.

Królowie kartelu: JUAN LUIS  - DOSTĘPNA W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz