Dzień drugi zaczął się od przyjemnego lądowania na wyspie. Po dwóch godzinach jesteśmy już na wyspie w luksusowym domku, bardzo mi się tam podoba. Najcięższa część dla mnie to rozważanie o tym jaki sposób na śmierć wybiorę, jest tyle ciekawych sposobów.
- Mogę Ci dać moje tabletki na serce, są tak silne, że jeśli weźmiesz podwójną dawkę, możesz umrzeć. - powiedział zmieszany - Lekarz mówił, że taka osoba padnie, trochę jak głęboki sen, ale z niego się już nie obudzisz.
- Zrobisz to dla mnie? Nadal nie wiem czy chcę to zrobić przez tabletki, ale wydaję się to najbezpieczniejszym sposobem. - zapytałem patrząc mu w oczy, które ewidentnie były przeszklone od łez.
- Tak, bo obiecałem sobie Ciebie wspierać, a co z młodą? Ona Cię tak kocha! - chłopak się kompletnie rozpłakał i wtedy weszła moja siostra, to nie był ten moment, który sobie wybrałem, ale wiedziałem, że teraz już muszę to zrobić, powiedziałem więc jej żeby się spakowała na plaże i pojedziemy tam. Annie się podobają szybkie i drogie auta bez dachu, więc takie też wynająłem na cały pobyt tutaj. Mój przyjaciel siedział z tyłu cicho i nic nie mówił, cały czas siąkał nosem, za to moja 15 letnia siostra podziwiała widoki i cieszyła się jazdą. To był piękny widok, ona jest najcudowniejszą osobą na świecie, Annie jeśli to czytasz to kocham Cię, przepraszam, że Cię opuściłem, jestem gnojem, nigdy nie ufaj ojcu, dziękuję, że mnie zaakceptowałaś, że mnie wspierałaś i pomagałaś mi zbierać na perkusję, którą też Ci przepisałem.
Rozłożyliśmy się na piasku, Annie chciała iść popływać, więc poprosiłem Oliviera o to, żeby popilnował rzeczy, bo chcę pogadać o wszystkim z Annie, pobiegliśmy do wody, trzymając się za ręce. Uśmiechnęła się tak pięknie i wskoczyła mi na plecy. Wrzuciłem ją do wody i zacząłem chlapać, tak jak za dzieciaka, ona tego nienawidziła, ale zawsze się śmiała, kochałem ją za to, bo ona zawsze była dla mnie taka miła, nie rozumiem jak rodzeństwo może się kłócić. My tego nigdy nie zrobiliśmy. Stanęła przede mną i popatrzyła mi w oczy, zapytała "Czemu Olivier cały dzień płacze?", wtedy zamarłem, nie byłem jeszcze gotowy na tę rozmowę, miałem powiedzieć jej dziewiątego dnia, żeby cieszyła się wakacjami. Zdecydowałem jednak, że powiem to teraz, żeby uniknąć nie potrzebnego stresu, jaki byłem głupi.
-Bo umieram. - powiedziałem bez ogródek i przemyłem twarz wodą, nie byłem w stanie spojrzeć jej w oczy.
- Słucham? Co się dzieję? - chwyciła mnie za żuchwę, popatrzyłem jej w oczy i popłakałem się, co ja mogłem jej powiedzieć, stała przede mną dziewczyna, nie wyższa niż 150 cm, taka drobna, dziecinka, przypomniałem sobie jak ojciec uderzył mnie po raz pierwszy, ja płakałem, a moja wtedy 8 letnia siostra, próbowała dosięgnąć mojej twarzy, żeby wytrzeć mi łzy, nie rozumiała co się wtedy wydarzyło. Moje maleństwo.
- Pamiętasz jak mama mnie zapisała do psychiatry, a ja porzuciłem terapię, bo stwierdziłem, że mi nie potrzebna?
- Tak, rzuciłeś ją po tygodniu.
- Okazało się, że jestem chory na depresje, moje myśli samobójcze nie dawały mi spokoju, a ja chciałem być silny dla Ciebie i dla mamy. - Usiadłem na brzegu wody, łapiąc Annie za rękę i ściągając do dołu razem ze sobą.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? - zapytała patrząc w tym samym kierunku co ja, przed siebie i do nikąd.
- Bo nie chciałem Cię martwić, pomagałaś mi ze wszystkim, ale to było by za dużo, maluszku.
- Kiedy to zrobisz?
- Co? - zapytałem ze zdziwieniem
- Kiedy chcesz się zabić?
- Za osiem dni. - popatrzyłem na nią
- Nie wierzę - westchnęła - to będzie data czwartej rocznicy śmierci dziadka. - rozpłakała się
- Nie płacz, wiesz jaki on był dla mnie ważny? Wiesz, więc odejdę w ten sam dzień co on.
- Ale dlaczego ty mi to robisz?! Przecież ja Cię kocham, ja Cię potrzebuję! - zaczęła krzyczeć
- Miłość nie leczy depresji. Gdyby tak było, nawet bym na nią nie zachorował, ja po prostu nie widzę sensu dalej żyć, pomóż mi przeżyć ostatnie chwile, najlepiej jak tylko mogę.
Przytuliliśmy się i siedzieliśmy w wodzie, w takiej pozycji przez piętnaście minut, aż nagle mała pobiegła przytulić mojego przyjaciela, jestem okropnym człowiekiem, skazuję ich na cierpienie, ale wolę ich przyzwyczaić do tego, że mnie nie długo nie będzie.
"jeśli się kogoś kocha to ten ktoś nigdy nie znika"
~YourLifeWays~