Dziś jest pierwszy dzień, najpierw pójdę wybrać garnitur, załatwić wszystkie formalności i wypłacić wszystkie pieniądze. Mamo, tato, jeśli znajdziecie mój "pamiętnik samobójcy" to chcę zawrzeć tu informacje, którą macie odczytać na mojej stypie.
Dla kochanej siostry : Annie, nie zmieniaj się, pamiętaj, że zawsze masz we mnie wsparcie, nawet jeśli nie żyję. Będę o Ciebie dbał o zawsze, tylko już nie personalnie. Zostawiam Ci moją gitarę i wszystkie bluzy, bo wiem, że je lubisz. Kocham Cię i nigdy nie przestanę.
Dla cudownej matki : Mamo, byłaś zawsze dla mnie oparciem, nie takim jak Annie, w końcu to jej powiedziałem o swojej orientacji, ale to ty chciałaś zapewnić mi normalne dzieciństwo, byłaś mi drugą najbliższą osobą, nigdy o tobie nie zapomnę i nie zależnie gdzie trafie, będę na Ciebie patrzył, z góry lub z dołu. Kocham Cię i nigdy nie przestanę.
Ojciec : Powinienem Ci splunąć za życia w twarz, ale wolałem zaopiekować się moją siostrą, która tylko przez to, że nie pozwalałem jej widzieć, tak bardzo Cię kocha...Nie wiem jak można pokochać potwora, najgorsze, że wszyscy uważają, że jestem taki sam jak ty. Najgorszy człowiek. Nie kochałem Cię i nigdy nie będę.
Olivier : Dziękuję, że mi pomagałeś i dziękuję, że napiszesz dzień ostatni, bo ja nie skończę tego testamentu.
Dziękuję, że to przeczytaliście, a teraz skupie się na opisaniu całego tego dnia. Z Olivierem poszliśmy do galerii, żeby wybrać mi garnitur. Inni powiedzieli by, że to straszne planować swoją śmierć, a ja powiem, że inni ślub, a ja pogrzeb. Olivier proponował mi czarny lub grantowy kolor, ale ja wolałem biały. Był idealny. Był spełnieniem marzeń. Kiedy tylko śniłem o tym dniu, zawsze wyobrażałem siebie w idealnej kreacji, ale nigdy nie sądziłem, że będę wyglądał aż tak dobrze. Dziś się położę w nim do spania, żeby się przyzwyczaić. Następnie udaliśmy się do banku. Wypłaciłem wszystkie pieniądze i zlikwidowałem konto, pieniędzy było całkiem sporo, więc zabrałem Oliviera na piwo, żeby przetoczyć mój plan.
- Chciałbym wyjechać, na ekskluzywne wakacje, stać mnie, pojedziesz ze mną? - zapytałem go popijając swój złoty napój.
- Tak, ale kto jeszcze pojedzie? I co tam będziemy robić? - oddał pytanie, ewidentnie lekko zmieszany.
- Annie, będziemy żyć, a ja muszę pogadać z małą i ją pożegnać. Właściwie kupiłem już bilety, jutro o 09:00 mamy wylot, więc pojedziemy do Ciebie, spakujesz się i wrócimy do mnie.
- Nie ma takiej opcji! Dlaczego mam patrzeć na Ciebie i cierpieć, bo ty zamiast iść do psychologa zaplanowałeś sobie "śmierć idealną"! - Wykrzyczał do mnie ze łzami w oczach, pierwszy raz widziałem go w takim stanie.
-Bo jesteś moim najbliższym przyjacielem. - złapałem go za ręce - Wiem, że to trudne, ale pozwól mi odejść.
- Wolałbym umrzeć pierwszy, niż Cię pochować, ale skoro uważasz, że to jest twoja ostania opcja, to... zrób to, a ja będę Cię wspierał. - schował głowę.
- Rozmawialiśmy na ten temat wiele razy, nie smuć się, w ostatnich dniach tego pierdolonego życia, chcę widzieć uśmiech na twojej twarzy.
- Kocham Cię chłopie, nie wiem czemu, ale Cię kocham.
Tego dnia płakaliśmy razem, byliśmy jeszcze wybrać trumnę i po raz ostatni do notariusza, podpisać definitywnie testament, ale w formie dokumentu. Lecimy jutro na Gran Canarię , nigdy nie widziałem Annie, która byłaby tak szczęśliwa gdy wręczyłem jej bilet.
Jeszcze 9 dni i skończę snem wiecznym.
„Dobranoc, do widzenia, cześć, giniemy"
~YourLifeWays~