To był pochmurny dzień. Jeden z pierwszych marcowych poranków. Dla większości społeczeństwa był to jeden z kolejnych dni roku. Jeden z wielu, nieodznaczający się niczym niezwykłym dzień. Jednak nie dla NIEJ.
Wiosna. Można by pomyśleć, że wszystko budzi się do życia. Budzi się po długiej zimie z całkiem nową energią do działania, do przeżywania kolejnych dni, godzin, minut, sekund. Ale co jeśli nie mamy już siły? Siły dalej żyć, istnieć... Jeśli nie jesteśmy w stanie przeżywać miliona kolejnych takich samych szarych dni i męczyć się z samym sobą. Żyjąc z ludźmi, których się nienawidzi. Próbując pogodzić się z panującą w świecie niegodziwością i fałszywością.
Ona nie chciała tak dalej. Ten dzień miał być dla niej przełomowym. Wstała jak zwykle rano z łóżka . Jednak miała już w głowie plan. Plan doskonały. Plan, który miał wreszcie uwolnić ją od świata. Plan, który układała w głowie od dawna.
Dzień wybrała idealnie. Była sama w domu. Nikt jej nie mógł przeszkodzić. Była pewna tego co chce zrobić. Wszystko dopracowała w najdrobniejszych szczegółach.
Po porannej toalecie poszła do pokoju mamy, która z zawodu jest pielęgniarką. Wyjęła pojemnik z kolorowymi tabletkami. „To nie będzie bolało", pomyślała. Wybrała po kilka z każdego pudełka. Następnie poszła do kuchni po szklankę wody. Po nalaniu przezroczystego płynu do szklanki była już gotowa. Spokojnym krokiem ostatni raz przeszła się po domu, oglądając wszystkie pamiątki i przedmioty, które były poustawiane na szafkach. Następnie poszła po schodach na górę, licząc jak zawsze schodki po których stąpa.
Otworzyła drzwi do swojego pokoju. Położyła pigułki i szklankę wody na szafce nocnej, po czym poszła zamknąć drzwi.
Usiadła na łóżku z wodą w jednej ręce i tabletkami w drugiej. „To już teraz". Przyłożyła rękę do ust i wsypała zawartość dłoni do ust. Popiła wodą.
Na początku zrobiło jej się niedobrze. Potem powoli przestawała czuć cokolwiek. W tym momencie w końcu była szczęśliwa. Skończyła z życiem. Nigdy więcej nie będzie już żyć w tym okropnym świecie. Umarła.
...
Rano następnego dnia mama dziewczyny niczego nieświadoma weszła do pokoju córki. Znalazła martwe ciało. Obok niej leżała wydarta kartka z zeszytu, a na niej tylko jedno słowo: „Przepraszam."