Hogwart, 15.04.1977
Decydujący mecz pomiędzy Ravenclaw a Gryffindorem zakończył się po piętnastu minutach, gdy James Potter przez przypadek połknął znicz. Krzyczał do Syriusza, aby ten przestał wpatrywać się w Remusa i przypadkiem znicz trafił do jego ust. Wiele razy połykał muchy, czy komary podczas lotu, ale to się jeszcze nie zdarzyło. Nie tak, że nie był z siebie dumny i szczęśliwy. Oczywiście, że był. W końcu wygrali, no nie? To liczyło się dla niego najbardziej. Nienawidził Johna Chang, szukającego Krukonów. Głównie za to, że młody mężczyzna był od niego lepszy. Mecze z Ravenclaw traktował poważniej od tych ze Slytherinem. Chociaż cała reszta z Domu Lwa miała na odwrót. Szczególnie jego najlepszy przyjaciel, Syriusz Black. Młodszy brat Syriusza był szukającym Ślizgonów i młody Black za każdym razem dawał z siebie wszystko podczas meczy. Do tego później całe dnie chodził gburowaty i tylko jego chłopak, Remus Lupin, dawał radę jakkolwiek go uspokoić. Chociaż też nie zawsze wychodziło.
- Widzałeś minę McGonagall?! - krzyknął wesoło Syriusz, wskakując na stół. - Ty zrobiłeś tak... a ona tak! Później wszyscy tak, a ty tak... - ekscytował się, pokazując różne miny i pozy, jakie - jego zdaniem - przybierały poszczególne osoby z historii. Większość osób z siódmego i piątego roku szybko się wyniosła, chociaż z uśmiechami. Gdy Black był szczęśliwy, cały Pokój Wspólny wydawał się być weselszym.
- Syriuszu, zejdź ze stolu - zganił go Remus, ściągając szalk. Był świeżo po pełni i nie chciał się przeziębić. Choć był już kwiecień, odporność wilkołaka spadła prawie do zera.
- Naskocz mi - odpowiedział radośnie Syriusz, zaczynając tańczyć na stole.
Zaraz dołączył do niego James oraz Peter, który został zaciągnięty przez Jamesa. Na jego twarzy malował się strach. Nie chciał być na trzęsącym się stole. Choć strach przed utratą w oczach dwójki przyjaciół był jeszcze większy.
- Oj, chłopcy - Lily pokręciła głową.
Nie chciała psuć humoru, więc tylko podeszla do mugolskiego radia i włączyła muzykę, wcześniej wybierając jedną z płyt. W domu Godryka Gryffindora było wiele czarodziejów pół-krwi lub mugolaków. Dlatego Gryfoni złożyli się na dobre radio i kilka płyt na początek. Później półki z płytami zostały zapełnione przez inne osoby. Puszczanie mugolskiej muzyki pomagalo, szczególnie pierwszakom, z tęsknotą za mugolskim światem.
Remus z uśmiechem usiadł na fotelu. Dwójka przyjaciół zaczęła śpiewać piosenki Queen. Zespół ten był dla nich czymś większym od Boga, czy Merlina. Gdyby tylko Remus na to pozwolił, James i Syriusz zrobiliby ogromny ołtarz w ich dormitorium. Nie tak, że Remus nie lubił Queen. Po prostu wolał ABBA, czy Davida Bowie. I czuł, że mógłby zdradzać ukochanych artystów, gdyby posiadał ołtarzyk innego zespołu.
I can dim the lights and sing you songs full of sad things
We can do the tango just for two
Blondyn odwrócił wzrok, gdy głos Syriusza wybrzmiał pośród innych głosów. Widział jak chłopak wpatrywał się w niego swoimi szarymi oczyma, śpiewając tekst piosenki. Remus uśmiechnął się na ten widok. Nawiązał z Syriuszem głęboki kontakt wzrokowy, a piosenka dalej leciała.
Ooh, let me feel your heartbeat (Grow faster, faster)
Ooh, ooh, can you feel my love heat?
James i Peter robili za chórki, ale Remus wsłuchiwał się tylko i wyłącznie w głos ukochanego. Zawsze powtarzał, że Syriusz miał wspaniały głos. Zaśmiał się cicho, gdy Gryfon zakołysał biodrami i przeczesał palcami włosy. Jednak kontaktu wzrokowego nie przerwali nawet na sekundę.
Ooh, love, ooh, loverboy
What're you doin' tonight, hey, boy?
Remus poczuł się, jakby lewitowal. Motylki w brzuchu na pewno go unosiły i to dość wysoko. Już nie zwracał uwagi na chórki Jamesa, czy Petera. Liczył się dla niego Syriusz i tylko i wyłącznie on. Zostali zamknięci w miłosnej bańce, gdy wpatrywali się w swoje oczy, a piosenka leciała dalej. Remus wiedział, że Syriusz śpiewa dla niego i o nim. I wtedy czuł się najszczęśliwszy na świecie. Czuł się bezpiecznie, chociaż wydawało się to irracjonalne. Czuł się jak w domu.
Z końcem piosenki Remus się ocknął i rozejrzał. Wszystko się zmieniło. Było ciemno, a za oknem słyszał deszcz. Przetarł oczy, a gdy w końcu dostrzegł grające radio obok siebie, wyciągnął rękę, aby zrobić głośniej.- A oto była jedna z wielu piosenek wybitnego zespołu Queen - powiedział głos, a Remus zmarszczył brwi. - Mamy 3 listopada 1982 roku, a mówił dla was...Remus odetchnął, wyłączając radio. Przymknął oczy, a spod powiek wypłynęły łzy. Nie wierzył, że znów zatracił się we wspomnieniach, które tak bardzo bolały, jak tylko wróciło się do rzeczywistości. - Syriusz - wypowiedzenie imienia mężczyzny było dla Remusa czymś bardzo bolesnym, przez co więcej łez pojawiło się na twarzy wilkołaka.
Rok. Minął rok od śmierci Jamesa i Lily, minąl rok od aresztowania zdrajcy. Lupin nadal nie mógł pogodzić się z tym wszystkim. Nadal śnił mu się śmiech Jamesa, oczy Lily, głos Syriusza, uściski Petera. Trójka z nich była martwa, a czwarty okazał się okropnym zdrajcą i mordercą.
Otworzył oczy i popatrzył na zdjęcie ich grupki. Wypalił ze zdjęcia twarz zdrajcy, ale nie dał rady wypalić jego rąk, które czule obejmowały wilkołaka w talii. Remus marzył o tym, aby to wszystko okazało się nieprawdą. Marzył, aby James, Lily i Peter byli żywi, a Syriusz nie był zdrajcą. Marzył o tym, aby znów kochali się do tej piosenki po nocach, aby tańczyli do niej na ślubie. Marzył o tym, aby nauczyć Harry'ego wszystkiego o Queen. Marzył.
- Wszystkiego najlepszego, Syriuszu - powiedział gorzko, po czym na nowo zatracił się w marzeniach i słodkich wspomnieniach.
CZYTASZ
Loverboy || Wolfstar oneshot
ФанфикRemus wspomina cudowne czasy, gdy on i Syriusz byli jeszcze młodzi i głęboko w sobie zakochani. Piosenka - Good Old Fashioned Loverboy od Queen